No, to Kasia będzie musiała się gęsto tłumaczyć. Jej wycieczka do Włoch odbiła się szerokim echem w polskim Internecie. Zresztą relacjonowaliśmy ją dla Was. Teraz okazuje się, że córka premiera wszystkich nabrała. Otóż 24 lipca, gdy według bloga makelifeeasier.pl Kasia wybierała się na wyspę Lido, widziano ją w Trójmieście za kierownicą samochodu. Ale to jeszcze nic...
26 lipca około 9:30 rano Kasia Tusk jak gdyby nigdy nic wyszła sobie na jogging przed dom. Problem w tym, że na swoim blogu rozpowszechniła wersję, że jest jeszcze we Włoszech, a do Polski wraca 27 lipca. Córka premiera nie przyłożyła się zbytnio do ściemniania. Napisała na blogu, że jest w Wenecji, a jednocześnie pojawiła się w Trójmieście, gdzie zauważyli ją paparazzi - i myślała, że to się nie wyda? Niezbyt mądrze.
Być może jest jakieś racjonalne wytłumaczenie tego, że Tuskówna pojawiła się jednocześnie w dwóch miejscach. Chętnie poczekamy, co Kasia będzie miała na ten temat do powiedzenia. Może wynajęła swoje mieszkanie sobowtórce? Może ma siostrę-bliźniaczkę? Albo umie się teleportować? Może po prostu WCALE nie była we Włoszech?
Paparazzi, który przyłapali premierównę w Sopocie, powiedzieli nam, że Kasia Tusk nie wyglądała na zadowoloną z faktu, że ktoś robi jej zdjęcia. W końcu nikt nie lubi być przyłapywany na oszustwie... Następnego dnia na blogu pojawiła się notka informująca o powrocie Kasi do Polski: Honey, Iam home. Mimo że w kraju Kasia była już trzy dni wcześniej. Radzimy wszystkim czytelnikom makelifeeasier.pl uważniej przyglądać się poczynaniom młodej celebrytki. I raczej nie ufać każdemu jej słowu.