Carolyn Ekins próbowała już chyba wszystkich możliwych diet, ale żadna nie odnosiła skutków. Dopiero ta z II wojny światowej dała rezultaty - Ekins jadła m.in. tartę z marchewki i owsiane ciastka. Miłośniczka historii od lat dla zabawy przyrządzała przepisy z czasów II wojny światowej. Wiedziała, że z powodu trudnej sytuacji ludzie w Anglii paradoksalnie żywili się zdrowiej, pomimo tego, że nigdy wcześniej w historii nie było takich braków żywności.
W najgorszym momencie Ekins ważyła 159 kg. Przyznaje, że doprowadziła się do takiego stanu sama.
Ekins zajadała więc smutki, kiedy rozpadło się jej małżeństwo. Złe nawyki żywieniowe przełożyły się także na spore problemy zdrowotne.
Kobieta, jako samotna matka trójki dzieci, czuła się w obowiązku zadbać o własne zdrowie. Rezultaty jej diety były zdumiewające. W ciągu roku schudła 37,5 kg, a jej waga spadła do niecałych 100 kg (wcześniej schudła też w trakcie innych diet).
Ekins wcześnie stosowała chyba wszystkie diety świata:
Dietę tą w czasie II wojny światowej ułożył sam minister żywności w Anglii. W jej skład wchodziły: gotowane ziemniaki lub pasternak, kalafior, brukiew, marchew i rzepa, płatki owsiane i cebula. Jednak to, co wprawiło Ekins w największe zdumienie to porcje - przewidziana na tydzień dla jednej dorosłej osoby ilość boczku - 4 plasterki - to ilość, którą często zjadamy tylko na śniadanie.
Dieta z II wojny jasno określa racje żywnościowe na tydzień dla 1 osoby, oprócz boczku zawiera: 2 małe kotlety mięsne, 56 gramów sera, 115 gramów margaryny, 115 gramów ugotowanego tłuszczu i 1,71 litra mleka. Do tego: 225 gramów cukru, 50 gramów herbaty i jedno jajko. Rodziny mogły spożywać do tego także chleb, owies, owoce i warzywa. Carolyn obliczyła, że jej dzienne spożycie kalorii zmniejszyło się z 5000 do ok. 2000! Jadła mnóstwo warzyw i naprawdę rzadko kiedy odczuwała głód.
Screen z https://1940sexperiment.wordpress.com/tag/carolyn-ekins/
Carolyn nie tylko przestrzegała wytycznych diety, ale też zmieniła przyzwyczajenia. Zamiast jeździć samochodem, drogę pokonywała pieszo. Wieczory spędzone przed telewizorem zamieniła zaś na gotowanie - przygotowanie zdrowego jedzenia było bowiem bardzo pracochłonne.
Taki reżim dietetyczny brzmi trochę strasznie prawda? A jednak ze zdrowych produktów i warzyw da się przyrządzić naprawdę apetyczne potrawy, którymi co więcej z łatwością można zaspokoić głód. Carolyn przepisy na potrawy znajdowała w internecie, w jej ręce wpadły też prawdziwe perełki na rynku księgarskim - stare broszury i książki kucharskie znanej wtedy pisarki żywieniowej, Marguerite Patten. Carolyn prowadzi własną stronę, na której dzieli się z fanami ulubionymi potrawami. Wśród nich są: naleśniki, tarta marchewkowa czy owsiane ciastka.
Screen z https://1940sexperiment.wordpress.com/tag/carolyn-ekins/
Screen z https://1940sexperiment.wordpress.com/tag/carolyn-ekins/
Kobieta przekonała do diety także swoje dzieci:
Carolyn nie zawsze była jednak wobec nich szczera: czasem po prostu nie mówiła, że ciasta są warzywami w środku. Dzieci nie zawsze dały się nabrać: np. ciasto z pasternakiem wymieszane z puree z banana nie przypadło im do gustu.
Taka dieta to jednak nie tylko strata kalorii, ale także spora oszczędność pieniędzy. Caloryn doszła do takiej wprawy, że dziennie na jedzenie dla siebie wydaje od 5 do 10 zł! Kiedyś zaś wydawała od 25 do 50 zł, a znaczną część tej kwoty pochłaniały wydatki na jedzenie czy kawę na wynos. Caloryn nie osiada jednak na laurach i wciąż zamierza się odchudzać.
Screen z https://1940sexperiment.wordpress.com/tag/carolyn-ekins/