Tym razem Magda Gessler w "Kuchennych rewolucjach" zawitała do Małdyt w województwie warmińsko-mazurskim do Zajazdu Pod Kłobukiem. Nazwa lokalu nawiązuje do bajki - w wierzeniach słowiańskich kłobuk to demon opiekujący się dobytkiem i ogniskiem domowym. Mimo zaangażowania właścicieli, bardzo eleganckiego wnętrza i interesującego pamiętającego historię budynku, w restauracji brakuje klientów. Gessler przyjrzała się tej sprawie z bliska. Czyżby kłobuk opuścił to miejsce?
Restauratorka jak na profesjonalistkę przystało, zaczęła od degustacji dań. I tu zaskoczenie - były całkiem niezłe, a właściciele chętnie czerpali z lokalnej tradycji kulinarnej. Zaserwowano jej fraszynki z mięsem. Za tą tajemniczą nazwą kryły się kluchy ziemniaczane z nadzieniem mięsnym. Gessler nie mogła się nadziwić:
Ale jej podniebienie rozpłynęło się dopiero na skórkach.
TVN/ X-news
Gessler raczyła też podniebienie plackiem po węgiersku. Niestety dobrą passę przerwał nieestetyczny gulasz "wypływający" z bułki.
TVN/ X-news
Po skosztowaniu dań, Gessler miała już pewną wizję problemu.
W tym odcinku nie zabrakło psychologicznych rozmów z uczestnikami. Lokal prowadzi małżeństwo: Grzegorz i Danusia. Jednak wszystko jest na głowie Danusi, która jest szefową kuchni.
TVN/ X-news
Lokal prosperował dobrze, dopóki Danusia nie urodziła dwójki dzieci. Wtedy nie dała rady sprostać obowiązkom zarówno matki, jak i właścicielki i restauracja podupadła. Gessler od razu odkryła, w czym problem.
A gdy właścicielka potwierdziła, Gessler znów pełniła rolę psycholog.
Kreatorka smaku oceniła też kuchnię, a tu znów zaskoczenie.
TVN/ X-news
Gessler wprowadziła więc życie i zażądała, by zrobić dla niej domowy makaron z prawdziwkami. Danie niby proste, ale Danusia zrobiła wielkie oczy. Właścicielka zakasała jednak rękawy i wzięła się do pracy, wyraźnie jednak brakowało jej natchnienia. Do kuchni wkroczyła wtedy Gessler.
Gessler tak się rozkręciła, że sama zrobiła całe danie, wydobyła z niego zapach i dodała czosnek, a na koniec poczęstowała właścicieli. Gessler była dumna ze swego dzieła.
TVN/ X-news
Na Gessler czekała jednak niespodzianka. Zarządziła, by właściciel odnalazł dla niej najpyszniejsze produkty dziedzictwa tego regionu. Grzegorz wywiązał się z zadania nadzwyczaj dobrze. Już następnego dnia na restauratorkę czekała deska z prawdziwymi smakołykami: słonina, baleron czy domowy wędzony kozi ser. Gessler była w niebie.
Bajkowy patron restauracji - kłobuk - stał się inspiracją dla samej Gessler. Postanowiła wykorzystać jego tajemną moc do... dekoracji wnętrz. Od teraz zamiast bieli na ścianach mają dominować kolory.
Do karty dań zajazdu zawitają nowe potrawy czerpiące z dobrodziejstw regionu. Daniem popisowym ma się stać dzik.
TVN/ X-news
Wraz z nowym kolorem ścian, również we właścicielkę wstąpił nowy duch.
TVN/ X-news
Ale to nie koniec bajkowego nastroju. Gessler przeszła samą siebie i wróciła do prawdziwych korzeni. Namówiła właścicieli, by... przywołali bajkowego ducha - kłobuka. Scena przypominała prawdziwe przywoływanie duchów połączone z tańcem wywołującym deszcz.
Właściciele lokalu posłusznie wykonywali jej polecenia. Mimo nieco abstrakcyjnego wydźwięku, właściciele podeszli do tego zupełnie poważnie.
TVN/ X-news
Czary zostały odczynione, można więc było zabrać się do pracy. W karcie dań znajdzie się dzik, schab i lin. Gessler pouczała jak przyrządzić wymagającego dzika.
TVN/ X-news
Lin zaś zostanie podany z aromantycznym sosem z kurek. Na poczęstunek do zachęcenia gości do przyjścia do restauracji podano jednak słodkości - aromatyczną domową szarlotkę według przepisu Gessler. W kuchni tymczasem trwały przygotowania zupy z dyni z dodatkiem łagodnego sera. Do popicia zaś prawdziwy rarytas, warmińsko mazurski kwas chlebowy.
TVN/ X-news
W zajeździe wprowadzono zmiany. Dotychczas panował surowy duch, teraz jest bardzo kolorowo. A na ścianach zagościła tapeta w kolorowe pasy.Nowy kolor ścian przypadł do gustu Grzegorzowi.
Gessler wczuła się w bajkowy klimat. Do sali wjechała olbrzymia dynia, a w niej podano zupę z dyni. To pieczeń z dzika zdobyła jednak gości.
Lin zaś rozpływał się w ustach. Na koniec właściciel zapewnił, że się zmieni i będzie bardziej doceniał żonę. Istna bajka. Czy może stać się prawdą?
Screen z Klobuk.pl
Kiedy Gessler ponownie odwiedziła lokal, była pełna dobrych myśli.
Po przekroczeniu progu, okazało się, że lokal ma wielu klientów, i to równie barwnych. Na pierwszy ogień poszła pieczeń z dzika.
Lin również się obronił.
Screen z Klobuk.pl
Czy może być tak dobrze? Idealna kuchnia Danusi, jednak nie spodobała się Gessler.
Najwyraźniej nie w smak jej było, że uczeń przerósł mistrza.
Zdaje nam się, że szefowa kuchni z powodzeniem mogłaby startować w którymś z kulinarnych show.
Screen z Klobuk.pl
Ta rewolucja wyszła wyjątkowo udanie, a i nam pociekła ślinka na myśl o daniach serwowanych w zajeździe. Zajrzeliśmy na stronę lokalu, który już chwali się odmienionym bajkowym wizerunkiem. W karcie dań można znaleźć propozycje Magdy Gessler i to w przystępnym cenach.
Screen z Klobuk.pl
Jedyna wada - strona lokalu wyjątkowo długo się ładuje - na pojawienie się zdjęć trzeba czekać prawie minutę. Kto w dzisiejszym świecie ma na to czas? Mamy jednak nadzieję, że na dania w lokalu nie trzeba długo czekać. Może warto czasem na moment przystanąć i zatopić się w bajkowych smakach dań podawanych w Zajeździe Pod Kłobukiem w Małdytach?