Tydzień temu w programie Kuby Wojewódzkiemu było o Tomaszu Karolaku (zob.: Kuba do Musiała: Narzeczona Karolaka powiedziała, że on jest jak mikrofalówka: 30 sekund i...) tym razem showman dworował sobie z Krzysztofa Ibisza. Pomagał mu w tym Marcin Prokop, współautor (razem z Szymonem Hołownią) książki "Bóg, kasa i rock'n'roll". Na początek zacytował stosowny fragment książki:
TVN/ x-news
Po rozprawieniu się z kwestią istnienia Krzysztofa Ibisza, panowie zaczęli się prześcigać w licytacji, który z nich jest większą (albo mniejszą) "dziwką telewizyjną".
TVN/ x-news
Kapif
Nieoczekiwanie panowie zaczęli sobie wręczać prezenty. Były nimi statuetki, jakie w przeszłości otrzymali za swoje zawodowe zasługi.
Prokop w podzięce cmoknął Wojewódzkiego w dłoń i podziękował:
Okazało się, że Prokop też ma coś dla Wojewódzkiego.
Myślicie, że to koniec? Teraz dopiero zaczął się istny festiwal nagród. Wojewódzki z Prokopem zaczęli sobie wzajemnie wręczać chyba wszystkie statuetki, jakie kiedykolwiek otrzymali. Wojewódzki sięgnął za kanapę i wyciągnął nagrodę od księdza za "Najchętniej molestowanego parafianina". Potem za kanapę zajrzał Prokop i wyjął statuetkę "Viva najpiękniejsi".
Wzruszony Wojewódzki wyciągnął tym razem puchar.
To nie wszystko, panowie bawili się dalej.
Kapif
Kolejna nagroda było od Wojewódzkiego dla Prokopa.
Licytację przegrał Prokop, który już się "wystrzelał" z nagród, a za kanapą Wojewódzkiego wciąż jeszcze tkwiły ukryte skarby.
Kapif