Maja Sablewska odpoczywa od show-biznesu. W "X-Factor" zastąpiła ją Tatiana Okupnik. No i brakuje jej nowych sławnych podopiecznych. Ale zdaje się, że najpopularniejsza menadżerka w Polsce nie czuje z tego powodu dyskomfortu. Wszystko dzięki miłości. Sablewska od kilku miesięcy spotyka się z Wojciechem Mazolewskim - znanym muzykiem jazzowym, który gra w zespole Pink Freud. Zamiast rozpamiętywać niepowodzenia, skupia się na swoim ukochanym.
Minusem związku jest to, że Sablewska na co dzień mieszka w Warszawie, a Mazolewski w Gdańsku. Gdy się spotykają, chcą, aby były to wyjątkowe chwile. Tak miało być i tym razem. Muzyk przyjechał do stolicy i wraz z Mają Sablewską wybrał się do modnej knajpki.
Para rozmawiała, uśmiechała się i nie szczędziła sobie czułych gestów. Niestety, romantyczną atmosferę popsuł niespodziewany gość.
Chyba w najgorszych snach Maja Sablewska nie przewidziałaby takiego obrotu sprawy. Do knajpki, w której siedziała z ukochanym, weszła Doda ze swoją świtą - przyjaciółką Anetą i przyjacielem Mariuszem, czyli Dżagą, który jest oficjalnym sobowtórem artystki. W lokalu zrobiło się od razu zamieszanie. Ludzie przy stolikach zaczęli komentować przybycie Dody. Maja Sablewska szybko dojrzała byłą podopieczną, zaś ją zauważyli przyjaciele Rabczewskiej.
Atmosfera w lokalu stała się bardzo nerwowa. Ale tylko jedna z pań wpadła w popłoch. Która?
Moment, w którym Doda dowiaduje się o obecności znienawidzonej menadżerki - bezcenny. Na twarzy Rabczewskiej od razu pojawił się szyderczy uśmiech. Nic dziwnego. W końcu jest artystką i wychodzi z założenia, że jej wszystko wolno. Czuła się w tej sytuacji pewnie. Być może nawet planowała zawstydzić byłą menadżerkę. Maja Sablewska zachowuje jednak w takich sytuacjach zimną krew i stara się nie toczyć publicznych wojenek.
Najlepszym przykładem na to, że zachowanie Dody może zaskoczyć, jest sytuacja z gali "Plotki Roku 2011". Gdy Maja Sablewska odbierała nagrodę dla "Najlepszego menadżera", Doda przygotowując się za sceną do występu, krzyknęła:
Nie ma się co dziwić, że Sablewska, widząc w restauracji Dodę, zdenerwowała się. Przecież, gdyby Doda znów zaczęła ją publicznie wyzywać od złodziejek, Sablewska spaliłaby się ze wstydu. A przy okazji straciłaby ulubione miejsce na randki.
Maja Sablewska posmutniała na widok Dody. Z romantycznej kolacji nic nie wyszło, a wieczór zamienił się w koszmar. Wojciech Mazolewski, nie czekając długo, postanowił zabrać ukochaną z restauracji. Para wstała od stolika i zaczęła kierować się do wyjścia.
Dla Sablewskiej i jej ukochanego, Wojciecha Mazolewskiego, najbardziej bezpieczna okazała się warszawska galeria handlowa. Muzyk i menadżerka sprawiali wrażenie, że nie liczy się miejsce. Najważniejsze, że byli razem i z dala od Dody.
Kupili sobie mrożone napoje i zaczęli szukać miejsca, w którym w końcu będą mogli usiąść i pogadać. W ciszy i spokoju. Patrząc na Maję Sablewską, naprawdę zaczynamy wierzyć, że to głębsze uczucie. Przy muzyku wręcz promienieje.
Ostatecznie para usiadła w jednej z kawiarni w centrum handlowym.
Zainteresowanie Mają Sablewską i jej chłopakiem stało się spore, gdy menadżerka pierwszy raz pokazała się z Mazolewskim publicznie, czyli na na trzecich urodzinach magazynu "MaleMen":
W listopadzie Sablewska, w towarzystwie Mazolewskiego, przyszła na pokaz Łukasza Jemioła, potwierdzając tym samym, że przystojniak jest kimś więcej niż tylko znajomym. Pojawienie się zdjęć paparazzi pary to była w takim razie tylko kwestia czasu.