Syn Tadli ostrzegał ją przed Kretem. Ten nie dawał za wygraną. Kazał wybierać: Albo syn, albo ja

Syn Beaty Tadli od początku nie był przekonany do Jarosława Kreta. Ostrzegał przed nim matkę.

Po rozstaniu Beaty Tadli i Jarosława Kreta, prezenter pogody przyznał, że "wszyscy się od niego odwrócili". W przypadku dziennikarki było zupełnie inaczej. Znaczna część osób stanęła po jej stronie. Wśród obrońców Tadli znalazł się także jej syn, Jan Kietliński.

Syn dziennikarki ponoć od dawna nie przepadał za wybrankiem matki. Próbował dać jej do zrozumienia, że nie jest dla niej odpowiednim partnerem. Często przy matce mówił, jakie ma nastawienie do Kreta, ta jednak nie słuchała.

Janek dawno stracił zaufanie do partnera matki. Uważał, że Kret nie traktuje jej tak dobrze, jak na to zasługuje - podaje "Na żywo".
Stawał w jej obronie i próbował rozmawiać z "przyszywanym ojczymem”. To tylko zaogniało sytuację. W końcu Janek ostrzegł partnera matki, że jeśli ją skrzywdzi, będzie miał z nim do czynienia. Doszło do tego, że pogodynek kazał Beacie wybierać: albo syn, albo ja. Zrozumiała, że syn miał rację, ostrzegając ją przed Jarosławem. Już wie, że to Janek jest mężczyzną jej życia - czytamy.

Od czasu rozstania emocje już trochę opadły. Widać to po samej Tadli, której uśmiech nie schodzi z twarzy. Również w ostatnim odcinku "TzG" tajemniczo odniosła się do nieprzyjemnych zdarzeń. Myślicie, że to zasługa jej przyjaciela?

MT

Więcej o:
Copyright © Agora SA