"Super Express" opublikował stenogramy z rozprawy rozwodowej Marcinkiewiczów. "Ukrywała informacje o sobie"

Sprawa rozwodowa Kazimierza Marcinkiewicza i Izabeli Olchowicz zakończyła się po czterech rozprawach pod koniec stycznia. "Super Express" dotarł do stenogramów zeznań byłego polityka.

Kazimierz Marcinkiewicz i Izabela Olchowic z rozwiedli się pod koniec stycznia tego roku. Poetce nie udało się wywalczyć wszystkich żądań (dostała mieszkanie, ale sąd wysokość alimentów ustalił na poziomie 5 tysięcy - Olchowicz wnosiła o 12) i zapowiada apelację . "Super Express dotarł do zapisu zeznań byłego premiera. Wynika z nich, że kryzys w związku zaczął się, kiedy para przeprowadziła się z Londynu do Warszawy, a Olchowicz "nie była zainteresowana podjęciem pracy".

Poznałem ją jako osobę bardzo aktywną, ambitną, zupełnie samodzielną, bardzo dobrze zarabiającą i lubiącą swoją pracę. Po powrocie do Warszawy okazało się, że nie jest zainteresowana podjęciem pracy. Z powodu znacznych zobowiązań alimentacyjnych nie chciał, by jedyny dochód rodziny pochodził z jego pracy -  czytamy w stenogramach.

Marcinkiewicz zeznał także, że coraz trudniej było mu się porozumieć z żoną. Zasugerował, że z nadmiaru wolnego czasu, "popadała w melancholię".

Po ślubie w 2009 roku sporo rzeczy zaczęło się zmieniać. Pierwszą było to, że zaczęła ukrywać informacje o sobie. Przestała ze mną rozmawiać. Gdy wracałem wieczorami do domu, bardzo często wychodziła z koleżankami - stwierdził Marcinkiewicz.

To nie koniec "zarzutów" stawianej byłej już żonie.

Brak stałych obowiązków sprawiał, że pozwana popadała w melancholijne nastroje, domagała się, by mąż poświęcał czas tylko jej, nie zwracając uwagi na obowiązki zawodowe i rodzinne. Większość problemów rozwiązywali e-mailowo, bo tylko w takiej formie powód mógł spokojnie porozumieć się z żoną - napisała adwokat byłego premiera.

W ostatniej fazie przyszła pora na wyzwiska.

Mówiła mi, że jestem zakłamanym politykiem, nieudacznikiem - twierdzi Marcinkiewicz.

Isabel Olchowicz-Marcinkiewicz domaga się alimentów twierdząc, że pośrednio przez Marcinkiewicza doznała uszczerbku na zdrowiu, który uniemożliwia jej podjęcie pracy. Od grudnia 2014 roku zmaga się z kontuzją ramienia. Jest ona efektem wypadku, który wydarzył się, gdy zdenerwowana jechała na spotkanie z mężem (prowadzony przez nią samochód uderzył w ekran dźwiękoszczelny). W tabloidach opowiadała też o szkodach moralnych - były premier miał ją "skrzywdzić, wycisnąć i wyrzucić jak mandarynkę".

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.