Trzy lata temu Doda rozstała się z Emilem Haidarem w niezbyt przyjaznych okolicznościach. Już kilka razy spotkali się w sądzie, piosenkarka musiała mu zwrócić wszystkie prezenty i pierścionek zaręczynowy. W środę odbyła się kolejna rozprawa, o czym poinformowała na Instagramie.
Właśnie się szykuję do sądu, dzień jak co dzień - zaczęła na InstaStories.
Piosenkarka została wezwana na sprawę dotyczącą "zmuszania do określonych czynności". Haidar oskarżył ją o to, że zmusiła go do przyznania się rodzicom, że jest "alkoholikiem i narkomanem" i zagroziła, że jeśli tego nie zrobi, to "pokaże nagrania, na których robi patologię". Doda jednak widzi to inaczej. Twierdzi, że nie chciała być sama z nałogiem narzeczonego, więc zwróciła się do jego rodziców z prośbą o pomoc.
Psychologowie pewnie by to nazwali silnym naruszeniem neurologicznym. Bardziej tak artystycznie, to ewidentnie Picasso układa mu klepki w głowie. Idę - relacjonowała.
Doda Screen z Instagram.com/ dodaqueen
Jej zdaniem sprawa jest "absurdalna". Cieszy się, że w walce z Haidarem nie jest sama i może liczyć na wsparcie męża, Emila Stępnia.
Na szczęście to już się skończyło. Co prawda po trzech latach dalej się ciągnie za mną ten syf, mimo że ułożyłam sobie życie i jestem w szczęśliwym małżeństwie, ale trzeba to jakoś przejść - mówiła.
Przy okazji zwróciła się do dziewczyn, które są w podobnej sytuacji:
Nie przejmujcie się, nie poddawajcie się, nie uginajcie karku. Walczcie o swoje, o swoje dobre imię. Trzymam za was kciuki, a wy trzymajcie za mnie.
Dodała także oświadczenie, w którym została zawarta informacja, że jeśli Emil Haidar począwszy od 17 czerwca 2015 roku zachowa się niepoprawnie pod wpływem alkoholu, będzie mogła upublicznić nagranie lub żądać ekwiwalentu pieniężnego w wysokości miliona złotych.
Przypomnijmy, że w zeszłym roku Doda wygrała z Emilem Haidarem. Została uniewinniona w sprawie o zniesławienie. Mężczyzna oskarżył ją o publiczne oczernianie i tym samym popsucie wizerunku, co w konsekwencji sprawiło, że jego firma straciła klientów.
AW