Muzycy polskiego zespołu "Decapitated" zostali oskarżeni o zbiorowy gwałt jednej z fanek po niedawnym koncercie w Stanach Zjednoczonych. Jak informuje portal "Spokesman", członkom grupy postawione zostały zarzuty porwania i gwałtu zbiorowego.
Kobieta, która zgłosiła się na policję, przebywała w autobusie zespołu razem ze swoją koleżanką, której jednak udało się w porę uciec. Ofiara zeznała, że do gwałtu doszło w toalecie, pod którą czekał na nią wokalista "Decapitated". Mężczyzna miał ją zacząć siłą rozbierać, przycisnąć do ściany i zgwałcić. Po chwili dołączyli do niego koledzy z zespołu. Zeznania ofiary potwierdziła jej towarzyszka.
Mężczyźni już zostali przesłuchani, jednak ich wyjaśnienia nie są spójne. Co więcej, członkowie zespołu nie przyznają się do winy i zamierzają całkowicie oczyścić się z zarzutów. Michał Ł. miał powiedzieć, że nie rozpoznaje kobiet pokazanych mu na zdjęciu. Do tego zażądał tłumacza. Wacław K. wyznał zaś, że widział, jak Rafał P. i Hubert W. uprawiają seks z oskarżającą ich kobietą. Pierwszy zgodził się na pobranie próbki DNA, dwaj pozostali nie. Rafał P. miał potwierdzić, że kobieta była u nich w ich busie. Potem odmówił dalszych zeznań, prosząc o prawnika i tłumacza. Hubert W. miał również powiedzieć, że oskarżająca ich fanka przyszła do busa zespołu. Po czym dodał, że nie widział, co się z nią dalej działo. Na koniec miał stwierdzić, że nikogo nie zmuszali do przyjścia. Poprosił o tłumacza. Michał Ł., Wacław K., Rafał P. i Hubert W. zostali aresztowani przez kalifornijską policję.
AG