"Azja Express 2": Michał Piróg STANOWCZO odpowiada na krytykę. Jest też oświadczenie Agnieszki Woźniak-Starak

Michał Piróg odniósł się do krytyki, jaka spłynęła po emisji pierwszego odcinka "Azji Express 2". Uczestnik programu rozwiał wątpliwości, czy jakiekolwiek zwierzę ucierpiało dla potrzeb produkcji.

W pierwszym docinku "Azja Express" trzy najszybsze pary walczyły o amulet. Ich zadaniem było nauczenie się specjalnych komend i kierowanie słoniem, jadąc na jego grzbiecie. Słoń miał podnieść trąbą klocek, podać go swojemu jeźdźcowi, a następnie przejść około 15 metrów. Całą sekwencję gracz i słoń powtarzali 3 razy.

Joanna PrzetakiewiczJoanna Przetakiewicz TVN/Piotr Filutowski

Po emisji odcinka podniosło się jednak pewne larum, że program tego typu zadaniami promuje torturowanie zwierząt. Michał Piróg, znany obrońca ich praw, mimo że sam nie brał udziału w walce o amulet, odniósł się do całej afery.

Moje stanowisko odnośnie wykorzystywania zwierząt jest niezmienne (...). Zarówno opiekunowie, jak i cała produkcja pilnowała warunków, w jakich słonie przebywały na planie - pisze Piróg. 

Tancerz swoją wypowiedź na Instagramie zilustrował zdjęciem słonia z wiejskiej drogi na Sri Lance. Podkreślił, że w tamtym rejonie świata zwierzęta te na co dzień pracują w ludzkich gospodarstwach, tak jak w Europie woły czy konie.

Ja za to pokazuje zdjęcie z wiejskiej drogi, nie z ośrodka gdzie się trenuje dla rozrywki białych, jak zarzucają niektórzy. Tak, słoń w Indiach jest traktowany jako silne zwierze pracujące. Podobnie, jak bydło i konie w Polskiej kulturze, co również nie jest prawidłowe. Tak wygląda świat, wymaga on wielu zmian i nauki empatii. Ale żeby się to udało, musimy patrzeć trzeźwo. Nie ma istnień bardziej i mniej wartościowych - apeluje na koniec wpisu Piróg.
 

Przypomnijmy, że program skrytykowano na łamach strony codziennikfeministyczny.pl. Autorka artykułu odniosła się m.in. do miejsca, w którym wykonywano zadanie z udziałem słoni. 

Słonicy Kanchanie, która służyła Marcie Wierzbickiej, towarzyszył uzbrojony w hak mężczyzna. Na szyi zwierzęcia, na którym Joanna Przetakiewicz przez chwilę poczuła się niczym latająca na smoku bohaterka popularnego serialu fantasy, widać ciężkie, grube łańcuchy.

Na stronie możemy również zobaczyć aktualizację wpisu, gdzie znajduje się oświadczenie Agnieszki Woźniak-Starak, prowadzącej "Azja Express".

W odniesieniu do słów krytyki na temat udziału słoni w programie "Azja Express 2", chcę powiedzieć, że doskonale rozumiem Wasze wątpliwości, bo sama również je miałam. Zostałam zapewniona przez producentkę programu (z którą wielokrotnie toczyłam dyskusje na temat obecności zwierząt na planie zdjęciowym, zarówno podczas nagrywania pierwszej, jak i drugiej edycji show) o tym, że zwierzętom nie stanie się żadna krzywda. Produkcja poinformowała mnie, że sierociniec Pinnawala jest schronieniem dla około 100 słoni, które z różnych względów nie poradziłyby sobie same na wolności. Zwierzęta są karmione, zadbane i dwa razy dziennie wyprowadzane na spacer i orzeźwiającą kąpiel w rzece. Z całą pewnością żadnemu z nich nie stało się nic złego w trakcie kręcenia programu. Opiekunowie bardzo dbali o to, aby zwierzęta były dobrze traktowane i nie spędzały zbyt dużo czasu na słońcu. Osobiście jestem przeciwna wykorzystywaniu pracy zwierząt na planie, więc mimo próśb produkcji, nie zgodziłam się wsiąść na słonia podczas nagrań. Tyle mogłam zrobić ze swojej strony.

A co Wy sądzicie o całej sprawie?

Joanna PrzetakiewiczJoanna Przetakiewicz TVN/Piotr Filutowski

Zobacz wideo

ZI

Copyright © Agora SA