"Kuchenne Rewolucje" stały w odcinku 10. pod znakiem cudów. Okazało się bowiem, że wydatki na jedzenie bywały tu nawet dwukrotnie wyższe niż obroty. Właściciele lokalu Magda i Maciek na rosnący dług na koncie patrzyli z przerażeniem. Do restauracji działającej 5 miesięcy co miesiąc dokładali 10 tysięcy a nawet i 20 tysięcy złotych.
Włożyliśmy w to wszystkie pieniądze, nawet te, których nie mieliśmy - opowiadał Maciej.
Właściciele pensjonatu i restauracji "Stacja Kościelniki" nie mają doświadczenia w prowadzeniu takiego biznesu. Są mistrzami Polski w rajdach off-roadowych, a do urokliwej miejscowości u podnóży Sudetów trafili przy okazji kolejnych zawodów.
Przypadkiem spaliśmy w tej miejscowości i trzy dni później byliśmy u notariusza - mówił dalej Maciej.
Prowadzenie restauracji powierzyli Gabrielowi - 34-letniemu kucharzowi ze sporym doświadczeniem, a przynajmniej tak wynikało z jego w CV. Umiejętności kulinarne szybko zostały zweryfikowane. Ledwo kilka kęsów jego dań przeszło przez wybredne gardło Magdy Gessler.
Majstersztyk braku smaku! Takiego szajsu dawno nie jadłam - pomstowała Gessler.
Najbardziej Gessler wkurzyła się jednak, gdy zobaczyła jak wygląda sos do golonki, który chwilę wcześniej podał jej kucharz. Sos był konsystencji stałej, a jego kolor zdecydowanie kojarzył się z czymś innym niż jedzenie. Tak zaciętej miny nie miała NIGDY. Ze złością rozkazała szefowi kuchni "wpie***ać" to samo, co ona dzień wcześniej na obiad.
Odgrzewasz to i wpierd***sz - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Gessler Screen Player.pl
Restauratorka wylała na właścicieli kubeł zimnej wody (w przenośni). Kazała im sprawdzić referencje kucharza i przeanalizować rachunki. Gdy okazało się, że w poprzednich miejscach pracy Gabriela, padały o nim takie słowa jak "kłamstwa"i "zatajanie", a zapisy w księgach rachunkowych były bardzo podejrzane (np. aż 35 anulacji rachunków miesięcznie), Magda Gessler kubeł wody - tym razem dosłownie - wylała na Gabriela.
Co ty wyprawiasz?! Wmawiasz im, że to jest normalne! - mówiła Magda Gessler.
Kolejne minuty ujawniały kolejne braki Gabriela jako szefa kuchni. Na integracyjnej kolacji nie potrafił rozpoznać praktycznie żadnej potrawy, nie umiał również pokroić cebuli, a przed kolacją pokazową przegotował mięso, psując koncepcję całego dania. Kolejne wpadki otworzyły oczy właścicielom, jak i Gabrielowi.
Wypaliłem się w zawodzie kucharza, chciałbym robić coś innego - mówił Gabriel. - Widziałbym się na stanowisku nadzorczym.
Właścicielka nie miała złudzeń:
Nie widzę opcji, żebyś mógł cokolwiek nadzorować.
Zamiast nadzorowania okazało się, że Gabriel bardzo dobrze sprawdza się w kelnerowaniu. Kuchnią zajęła się natomiast sama właścicielka. Ta dość nieoczekiwana zmiana miejsc okazała się świetnym pomysłem! Gotowanie stało się jej pasją. Ba, co więcej - jak oceniła sama Magda Gessler - nowa szefowa kuchni ma też talent.
Gdy gospodyni "Kuchennych Rewolucji" po miesiącu pojawiła się z wizytą w "Gęsi na jaśku" - bo tak brzmi nowa nazwa lokalu - była zachwycona przystawką autorstwa Magdy:
To jest jedno z najlepszych dań, jakie jadłam w życiu!
Kolejne potrawy nie zdobyły już najwyższej noty, jednak do poprawy zostały jedynie szczegóły. Magda trzyma się wytycznych Gessler i dba, by menu było oparte przede wszystkim na gęsinie - znaku rozpoznawczym knajpy. Rewolucja się udała? Zdecydowanie!
ZI