Śmierć przyrodnika Steve'a Irwina wstrząsnęła całym światem. Po 8 latach jego operator opisał tragiczne chwile

Zdradził jego ostatnie słowa.

O tym wydarzeniu w 2006 roku mówił cały świat. Znany australijski autor programów przyrodniczych Steve Irwin nie bał się niczego. Pływał z rekinami, bawił się z tygrysami i z każdej opresji wychodził cało. Zabił go atak płaszczki, zazwyczaj łagodnej ryby. Operator kamery Justin Lyons był ze Stevem Irwinem w jego ostatnich chwilach. Teraz pierwszy raz opowiedział o tym tragicznym wydarzeniu.

Steve Irwin zginął 4 września 2006 roku na Wielkiej Rafie Koralowej w Australii. Podróżnik pracował właśnie przy filmie dokumentalnym "Najgroźniejsze stworzenia oceanu". Niestety, pogoda tego dnia nie sprzyjała rozpoczęciu zdjęć rekinów. Irwin zdecydował się więc na nagranie scen do filmu dla dzieci, który przygotowywał z córką, Bindi. Kręcili właśnie zdjęcia płaszczek. To miały być już ostatnie ujęcia. Nagle jednak Irwin przepłynął nad płaszczką, a ona go zaatakowała.

Zaczęła dźgać go ogonem, setki uderzeń w ciągu kilku sekund - relacjonował Justin Lyons w "Studio 10".

Steve IrwinSteve Irwin Steve Irwin (Photorazzi) Steve Irwin (Photorazzi)

Możliwe, że doszło do tragicznej pomyłki:

Prawdopodobnie myślała, że cień Steve'a był cieniem rekina, które regularnie żerują na płaszczkach, więc zaczęła atakować  - wyjaśnił Lyons.

Operator sądził początkowo, że atak płaszczki był nieszkodliwy - do momentu, aż zobaczył, że Irwin jest w kałuży krwi. Kolec jadowy, którym zakończony był ogon płaszczki, przeszedł przez jego klatkę piersiową i przebił serce. Jak relacjonuje Lyons, podróżnik miał problemy z oddychaniem.

On był nieprawdopodobnie odporny na ból, dlatego widząc, jak cierpi, zdałem sobie sprawę, jak olbrzymie musi być to cierpienie. Krzyknął wtedy: Mam przebite płuco.

Lyons był świadkiem jego ostatnich słów.

Mówiłem do niego: "Myśl o dzieciach, Steve, trzymaj się, trzymaj się, wytrwaj!". On spokojnie spojrzał na mnie i powiedział: "Umieram".

Fot. AP

Inny operator, który był wtedy na pokładzie, sfilmował podobno całe to wydarzenie, Lyons jednak nie wie, co stało się z filmem i nigdy nie chciał go zobaczyć. Śmierć podróżnika wstrząsnęła nim.

Był tak dobry w stosunku do zwierząt. Nic nie było w stanie go dopaść. Myśleliśmy, że będzie żyć wiecznie - zakończył Lyons.

Steve Irwin zasłynął z występów w programach Animal Planet oraz Discovery Channel. Największą popularność i przydomek przyniósł mu program "Łowca krokodyli", który prowadził z żoną. Śmiało można powiedzieć, że Irwin zmienił oblicze programów przyrodniczych: bez strachu podchodził do drapieżnych zwierząt. W Australii był uwielbiany, choć wzbudzał też kontrowersje swoim ryzykownym zachowaniem. Irwin miał dwójkę dzieci. Dziś jego córka Bindi ma 15 lat, a syn Robert 14. Miał żonę Terri.

Fot. MYUNG JUNG KIM AP

Zobaczcie cały wywiad.

 

Vic

Więcej o:
Copyright © Agora SA