Dyrektor słynnego teatru został oblany... kwasem! Straci wzrok?

Mężczyzna napadł Siergieja Filina i wylał na niego żrącą substancję. Teraz dyrektor teatru walczy o to, by nie stracić wzroku.

Wielka sława, wielkie pieniądze, wielkie uznanie. Tak często jawi się środowisko baletowych tancerzy. Jednak, jak to często bywa, za wielkimi pieniędzmi i sławą idzie także zawiść. Czasem prowadząca do tragicznych skutków. Taka sytuacja miała miejsce w jednym z najsłynniejszym baletów świata, rosyjskim Tatrze Bolszoj.

Zamaskowany mężczyzna napadł w czwartek w centrum Moskwy na dyrektora artystycznego teatru - Siergiej Filina - i oblał jego twarz kwasem. Mężczyzna ma na twarzy i oczach poparzenia 3 stopnia, walczy teraz o to, by nie stracić wzroku. Najprawdopodobniej zostanie przeniesiony do jednego z zachodnich szpitali na dalsze leczenie - donosi Agencja Interfax.

Siergiej Filin.Siergiej Filin. AP AP

Napastnik podobno zawołał dyrektora tuż pod jego blokiem, a gdy Filin się odwrócił, ten wylał na niego płyn - dowiadujemy się w Wyborcza.pl . Siergiej Filin już od dłuższego czasu nie mógł czuć się bezpiecznie, bo otrzymywał groźby:

Filin był zastraszany od miesięcy - powiedział BBC rzecznik Teatru Bolszoj, czytamy na Wyborcza.pl .

Siergiej Filin.Siergiej Filin. AP AP

Filin słynął z trzymania teatru silną ręka, a wewnątrz teatru aż wrzało od konfliktów. Niektórzy uważali, że dyrektor był bezkompromisowy:

Jeśli uważał, że dany tancerz nie jest przygotowany do roli albo nie ma wystarczających umiejętności, to nie pozwolił mu jej grać - mówi Anatolij Iksanow, dyrektor administracyjny teatru w rozmowie z rosyjską telewizją.

Siergiej Filin.Siergiej Filin. AP AP

Być może więc to zazdrość o wysoką pozycję doprowadziła do tragicznego wydarzenia, ale podejrzany może też być skłócony zespół baletowy. Siergiej Filin ma 42 lata, w Tatrze Bolszoj występuje odkąd skończył 18 lat. Jest uznanym tancerzem, jego praca została wyróżniona wieloma nagrodami, a sam Filin występował na deskach rosyjskiego teatru i poza granicami swojego kraju.

 

Vic

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.