Joanna Liszowska jeszcze przed ślubem ze szwedzkim multimilionerem Olem Serneke zapewniała, że nie interesuje jej stan jego portfela, a jedynie to jakim jest człowiekiem. Dlatego też podobno bez specjalnych ceregieli podpisała intercyzę.
Informację o intercyzie Liszowska przyjęła ze stoickim spokojem i bez słowa podpisała odpowiednie dokumenty - podaje Fakt.pl .
Jednak nie oznacza to, że gdyby się rozstali, Joanna zostanie na lodzie .
W razie rozpadu małżeństwa artystka otrzyma jednorazowo dużą kwotę "za straty moralne". Jeśli zaś para doczeka się potomka i potem podejmie decyzję o zakończeniu związku, Liszowska będzie otrzymywać alimenty. Ich dziecko z kolei będzie miało założony fundusz powierniczy, którym Joasia będzie zarządzać, dopóki dziecko nie skończy 21 lat.
Tak czy inaczej, żadna strona nie powinna być stratna. Obroty firm Serneke osiągnęły w 2008 roku aż 350 milionów euro . Jakby co, będzie miał z czego płacić.
Aik