Kącik mola książkowego

Przeczytane, polecane! :) yzz.

"Drugie życie Bree Tanner" - licząca zaledwie 194 strony książka, opisująca kilka ostatnich dni z wampirycznego życia nowo narodzonej o imieniu Bree. Autorka, Stephenie Meyer, napisała tę książkę z myślą o tym, by dopełnić historię opisaną w Zaćmieniu i przedstawić ją czytelnikom z innej perspektywy.

Z początku byłam pewna, że Meyer postanowiła opisać losy Bree Tanner, ponieważ nie miała pomysłów na inne książki. Wręcz głupie wydawało mi się zagłębianie w życie bohaterki, której losy zostały opisane góra na jednej kartce całej powieści. Jednak po przeczytaniu, zupełnie zmieniłam zdanie.

Faktycznie, biorąc pod uwagę trzecią część sagi Zmierzch, Bree była jedynie częścią armii - nowo narodzoną skupioną przede wszystkim na zaspokojeniu uczucia głodu. Jej śmierć nikomu nie przeszkadzała, bo wszyscy skupili się na dalszych losach Belli, co było dosyć zrozumiałe, skoro była ona główną bohaterką Zmierzchu.

Czytając "Drugie życie Bree Tanner", niekiedy byłam zaskoczona. Myślałam (pewnie jak większość czytelników), że Victoria jako przywódczyni armii nowo narodzonych przygotowywała ich do walki i kiedy nastał dzień starcia, była razem z nimi, co okazało się kompletną bzdurą. Nie sądziłam też, że Volturi pozwolili Victorii zniszczyć Cullenów, biorąc pod uwagę "przyjacielskie" stosunki Carlisla z braćmi. Gdy czytałam książkę oczami nowo narodzonej, zdałam sobie sprawę, o ilu istotnych faktach nikt z Nas czytelników nie miał pojęcia. O ilu rzeczach tak naprawdę Bella ani Cullenowie nie wiedzieli. Poza tym, czytając całą sagę Zmierzch (pomijając moment starcia między nowo narodzonymi, a głównymi bohaterami), moje wyobrażenie wampirów było... inne. Biorąc pod uwagę rodzinę Edwarda - byli oni, jakby to powiedzieć, niestrasznymi wampirami - nie wzbudzali grozy tak jak Volturi. Byli tymi dobrymi. Natomiast nowo narodzonych charakteryzowała tak wielka agresja wobec siebie, że bez najmniejszych nawet skrupułów potrafili powyrywać sobie nawzajem kończyny. To mną lekko wstrząsnęło. Stephenie Meyer i tyle agresji? Coś jest nie tak - pomyślałam.

Podsumowując, książka "Drugie życie Bree Tanner" bardzo przypadła mi do gustu. Kiedy zbliżał się moment śmierci Bree - było mi bardzo przykro. Po przeczytaniu tych 194 stron zdążyłam ją polubić, więc jej śmierć nie była mi już taka obojętna.

Każdy fan twórczości Stephenie Meyer, który ma za sobą lekturę całej sagi powinien przeczytać o losach nowo narodzonych. Przeczytanie nie zajmie zbyt dużo czasu, a wiele wyjaśni. Czasem naprawdę dobrze jest przeczytać znaną już sobie historię z punktu widzenia innej osoby. Naprawdę polecam.

yzz.

Co ostatnio czytaliście?

Więcej o:
Copyright © Agora SA