Jan Englert cudem uniknął śmierci. Jak podaje "Życie na Gorąco", aktor miał lecieć prezydenckim samolotem na obchody 70-lecia zbrodni katyńskiej. Miał lecieć, bo zagrał jedną z głównych ról w filmie Andrzeja Wajdy "Katyń".
Englert dostał zaproszenie dwa razy. Odmawiał, bo w Polsce miał dużo pracy (jest dyrektorem Teatru Narodowego w Warszawie). Zamiast niego poleciał inny aktor - Janusz Zakrzeński.
Mało brakowało, a osierociłbym dzieci i żonę - powiedział Englert u Moniki Olejnik.