Wydawałoby się, że Anita Lipnicka jest osobą, która o nikim nie mówi źle i woli pozostać z boku . Jednak po nagraniu nowej płyty przez Agnieszkę Chylińską coś w niej pękło. Piosenkarka w szczerej rozmowie z portalem Onet.pl powiedziała co myśli o koleżance z branży , w bonusie dostało się też Kayah .
Dokonała pewnego wyboru. Pozostaje tylko życzyć jej połamania szpilek na nowej drodze życia. Jest jednak dla mnie coś desperackiego w tej metamorfozie, jakiś lekki fanatyzm, cechujący na przykład nowo nawróconych w wierze. Skoro to jest ta prawdziwa Agnieszka, kim była Chylińska? Nie dostrzegam tu naturalnej ciągłości. Ona nie tyle straciła twarz, co własną tożsamość.
- Myślisz, że za kilka miesięcy gdzieś w Wilanowie będzie budowała swój dom za tą płytę? - Myślę, że taki był plan.
Utrzymywanie się w roli celebryta, pokazywanie twarzy w różnych zestawach towarzyskich, branie udziału w cyrku z gwiazdami, czy zasiadanie w jury bardzo popularnego show - to dla mnie tylko protezy, śmieszne i nieprawdziwe dowody istnienia, których nie potrzebuję.
Bardzo lubię Kayah jako babkę, ale jej twórczość jakoś nigdy mnie nie inspirowała. Opakowanie [jej płyty] nie sugeruje żadnej wewnętrznej wycieczki. Kostium z lateksu, czarny pióropusz na głowie - to bardzo konkretna kreacja. Nie zachęciła mnie do zgłębienia tematu. Lubię Kayah jako babkę, jednak jej twórczość nigdy mnie nie inspirowała.
W wypowiedziach Lipnickiej widać trochę zazdrości, ale w większości trzeba się zgodzić z jej obserwacjami .
Janus