Świnią nie jest...

...a z "Miasta Kobiet" odeszła sama.

Paulina Młynarska należy do najmniej lubianych gwiazd telewizyjnych. Co ciekawe, sama przekonana jest, że winne jest temu jej podejście do pracy - zadawania trudnych pytań, walenie prosto z mostu i bezkompromisowość.

 - W Polsce wciąż panuje przekonanie, że można przyjść do talk-show, nic nie powiedzieć, a tylko roztoczyć aurę: "Popatrzcie, jaka jestem! Taka ładna, taka chuda, taka mądra i mam takie piękne życie!". Ja wolałam w "Mieście kobiet" dociekać prawdy, a nie godzić się na kreację, którą gwiazda wymyśliła ze swoimi agentami - tłumaczy w "Twoim Imperium".

To dość zaskakujące wyznanie, bo większość gości w " MK " była "normalnymi" gośćmi, a nie zblazowanymi gwiazdami. Poza tym, Marzena Rogalska jakoś umiała nie przerywać w pół zdania i słuchać, co pomagało wytworzyć fajną więź między nią a osobami w studiu, ale niech sobie Młynarska ma te swoje mądrości.

Zza wielkiej ludowej chustki z trudem można dojrzeć Paulinę Młynarską, ale to na pewno ona.Zza wielkiej ludowej chustki z trudem można dojrzeć Paulinę Młynarską, ale to na pewno ona. KAPIF.PL/KAPIF

Prezenterka mówi również, że dba o prywatność swoich gości ("Może jestem piranią, ale na pewno nie świnią") i zdradza kulisy swojego odejścia z " Miasta Kobiet ".

 - Decyzję o rozstaniu z programem podjęłam sama, bo poczułam, powiedzmy, zmęczenie materiału.

My też się zmęczyliśmy. Odejście to najlepsza rzecz, jaką zrobiła dla tego programu. Może jeszcze coś z niego będzie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.