We wczorajszym "Dzienniku" ukazał się wywiad z byłym chłopako-dziadkiem Weroniki Rosati, Andrzejem Żuławskim . Tak to ten sam koleś, który w publicznych miejscach całował i macał aktorkę. Ona potem mówiła, że nie chciała za bardzo (???)
Fot.Dariusz Kulesza / Agencja Wyborcza.pl
Żuławski przerywa milczenie w sprawie miłosnych uniesień z Weroniką i konfliktów z jej rodzicami. Najpierw zabiera się za matkę Weroniki i twierdzi, że dosłownie łże w wywiadach na jego temat:
Teresa Rosati udzieliła absurdalnego, pełnego kłamstw na mój temat wywiadu - wspomina Żuławski. Powiedziała tam choćby, że byłem przyjacielem rodziny, a ja u nich nigdy nie byłem i nie znam tych ludzi.
Ale nie tylko Teresa Rosati zwana także "Cześć Tereską" zostaje dosłownie obrzygana przez Żuławskiego. Ojciec Weroniki również dostaje po głowie, a z kolei Teresa zostaje nazwana "Handlarą":
Pana eurojada Rosatiego widziałem raz w życiu, w operze! Panią Rosati, matkę, widziałem raz w życiu, na ulicy, jak się szarpała z córką. Widział to również mój syn i był wstrząśnięty. Jeżeli dorosła baba, handlara...
"Handlara" brzmi tak jadowicie, że aż przyjemnie. Żuławski wyszedł z podobnego założenia i pojechał po całości:
Właścicielka sklepu, czyli handlara. Tyle tylko, że nie sprzedaje ryb na targu, a handluje jakimiś kanapami czy ciuchami...
Leszek Miller powiedział kiedyś, że faceta ocenia się nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak kończy. Żuławski kończy opowieść o Weronice lepiej niż można sobie wyobrazić. Czekamy na odwet Tereski.
weronika rosati weronika rosati/KJ/Forum