Jak donosi serwis tvp.info, PSL wpadł na zaskakujący pomysł. Partia chce, by mianem "aktora" określano tylko osobę, która zdobyła w tym kierunku stosowne wykształcenie - ukończyły odpowiednią uczelnię lub zdały egzamin państwowy. Tak, jak "lekarzem" nazywać może się tylko ten, kto skończył medycynę.
Gdyby ustawa weszła w życie, aktorami nie będzie mogło nazywać się wiele młodych gwiazdek telewizyjnych - m.in. Kasia Cichopek , bracia Mroczek , Kuba Wesołowski i Michał Koterski . Nie posiadając dyplomu nie mogliby na przykład otrzymać etatu w teatrze.
Projekt krytykuje ta, która jeszcze niedawno również nie byłaby aktorką czyli Ania Mucha :
To anachronizm, bo ostatecznie ludzie decydują, kogo chcą oglądać. Powinny obowiązywać reguły rynku. A charyzmy i tak nie da się nauczyć w szkole - powiedziała
Głos zabiera też Michał Koterski :
Nie wiem, skąd PSL bierze takie pomysły. Tym bardziej, że jego szef Waldemar Pawlak sam mógłby być niezłym aktorem i zagrać w niejednym filmie, np. w "Rodzinie Adamsów". A mówiąc serio, to taki wymóg związany z wykształceniem jest bez sensu. W końcu artystą się nie jest, artystą się bywa - twierdzi
Pomysł ustawy wydaje nam się wyjątkowo trafny. W końcu aktorzy-amatorzy przestaliby zabierać pracę ludziom, którzy latami uczyli swojego fachu i są znacznie lepsi.
Jakie jest wasze zdanie w tej sprawie?