Cóż można powiedzieć o piątkowym finale. W zasadzie niewiele. Atmosfera w studio była niezwykle rodzinna - żadnych kłótni, przytyków i obrzucania się błotem. Słowem - wiało nudą. O zwycięstwo w finale walczyli Agnieszka Włodarczyk i Samuel Palmer . Oboje pokazali po trzy tańce na dość wysokim poziomie. Jurorzy nie szczędzili słodkich (wręcz mdłych) opinii i każdy z uczestników dostał po cztery 10 za każdy pokaz.
Jedyną atrakcją był upadek Samuela Palmera w ostatnim tańcu, ale oczywiście nie miało to wpływu na oceny jurorów. W przerwach mogliśmy podziwiać umiejętności gwiazd, które wcześniej pożegnały się z programem. Oczywiście była i jego największa gwiazd, czyli Jola Rutowicz . I tu kolejny zawód - nie było żywego konia, o czym wcześniej plotkowano. Naprawdę szkoda...
Doda i Justyna Steczkowska też specjalnie się ze sobą nie kłóciły. Jedynym komentarzem królowej w kierunku koleżanki po fachu, było stwierdzenie, że Jusia nie jest szczera i inaczej zachowuje się przed kamerą i poza nią. Iskry nie poleciały.
Decyzją widzów program wygrał Samuel Palmer . Gratulujemy jemu i sobie, że w końcu dotarliśmy do końca "Gwiazdy tańczą na lodzie" . Aż nie możemy doczekać się kolejnej edycji.