Telewizja ma misję, ale jak to w TVP bywa pierwszy odcinek "Gwiazy tańczą na lodzie" zaczął się od poślizgu, a właściwie "dwóch poślizgów". "Po pierwsze-primo": program pojawił się na telewizyjnych ekranach z 15-minutowym opóźnieniem.
"Po drugie primo": już pierwszy odcinek show pokazał, że największą i najaśniej świecącą gwiazdą jest Doda, która sfrunęła, ze swym tronem i w koronie na głowie, do studia, a przy okazji "zaliczyła glebę".
Doda w "Gwiazdy tańczą na lodzie 2" Doda w "Gwiazdy tańczą na lodzie 2"/fot. KJ/Forum
Niespodzianek nie było, bo wszystkie gwiazdy drugiej edycji show tańczą na wyrównanym poziomie. Poradził sobie nawet Robert Moskwa , który wbrew obawom zdążył nauczyć się choreografii z nową partnerką.
Już po pierwszym odcinku widać, że ulubieńcami widzów mają szansę stać się: Kasia Piertas, która dostała bardzo surowe noty od Dody. Obie panie za sobą nie przepadają i choć Rabczewka próbowała to ukryć, to i tak wszyscy wiedzą, że w następnych odcinkach może dojść do konfliktu.
Rabczewska zresztą w tym odcinku zabłysnęła przy okazji występu młodego aktora Marcina Roja, który gra w "Barwach Szczęścia". Piosenkarka bezkrytycznie przyznała, że nie wie kim jest aktor i w jakim gra serialu.
To specjalność raczej mojej babci. Nie wiem, kim są te gwiazdy - mówi Doda.
Trzeba Dodzie oddać, że wykazała się "niezłym nosem" - z programu odpadł Marcin Rój! Czyżby widzowie podobnie jak Doda nie wiedzieli, kim jest aktor?