Bosak wozi się za nasze pieniądze

Poseł LPR codziennie na próby do "Tańca z gwiazdami" jeździ taksówkami, za które płaci z pieniędzy podatników. Jak donosi "Fakt" Bosak każe taksówkarzom wystawiać faktury na kancelarię Sejmu, która zwraca mu wydane pieniądze.

Krzysztof na łamach "Faktu" starał się wytłumaczyć sytuację tak, żeby gazeta nie przedstawiła go w złym świetle.

Przez to, że różne gazety pisały o tym, jak to posłowie nadużywają samochodów Kancelarii Sejmu, w LPR zabroniono nam z nich korzystać. Muszę więc jeździć taksówkami, które rozliczam z Sejmem. Wiem, że tak wychodzi drożej, ale to nie moja wina.

Tłumaczenia nic nie dały, ponieważ "Fakt" jest wyraźnie zbulwersowany zachowaniem najmłodszego posła w Sejmie. Gazeta zauważa, że Bosak dostaje 10 tysięcy złotych poselskiej pensji i drugie tyle na prowadzenie biura. Do tego dochodzi gaża za występy w programie "Taniec z gwiazdami". W ciągu miesiąca przejazdy Bosaka kosztowały nas 1,5 tysiąca złotych.

Nikt nie miał by do posła pretensji gdyby na treningi, które nie zaliczają się do jego obowiązków zawodowych jeździł swoim wielkim mercedesem vito lub przynajmniej z własnego portfela płacił za taksówki.

Fot. Agnieszka Kosiec / Agencja Wyborcza.pl

Jeden z warszawskich taksówkarzy miał raz "przyjemność" podwieźć posła do szkoły tańca, w której odbywają się treningi do programu.

Kiedy kazał mi wypisać rachunek na Kancelarię Sejmu, osłupiałem. To naprawdę szczyt bezczelności, żeby posłowie tak nas naciągali.

Taksówkarz pokazał gazecie fakturę i zdjęcie z wyświetlacza o zakończonym kursie.

Gazeta sugeruje, że Bosak powinien jeździć na treningi autobusami, jak normalny człowiek. Cóż...

Fot. Wojciech Surdziel /AG

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.