Jak oni (nie)śpiewają

Drugi odcinek drugiej odsłony programu, w którym aktorzy (czyli potencjalnie ludzie, którzy śpiewać powinni umieć) wcielają się w rolę piosenkarza (czyli 'normalka' bo co to dla nich występować przed publicznością. Jak się zaprezentowali? Kto dał plamę, a kto zaskoczył? Nasze subiektywne podsumowanie odcinka drugiego.

Serwis Infomuzyka.pl przygotował relację z drugiego odcinka programu "Jak oni śpiewają". Zapraszamy do czytania.

Pierwsze lody łamie Patricia Kazadi z piosenką Whitney Houston. Miała być "najjaśniejszą gwiazdą" była co najwyżej maleńką, mało widoczną gwiazdeczką. Ratuje ją poczucie rytmu (ale to mają wszyscy poza Słowianami - wg pani Zapendowskiej), reszta umiejętności co najwyżej przeciętna.

Może i w ubiegłym tygodniu był świetny - przyznajemy się: nie oglądaliśmy. Tym razem jednak po prostu "Nie stało się nic". Jak to mówili w jednym polskim kultowym filmie "nuda, nuda, nuda". Nerwy zjadły pana, panie Tolak .

Małgorzata Teodorska to gwiazda, której obecność tu jest zaskakująca. Dlaczego? Bo brakuje jej techniki, poczucia rytmu i po prostu głosu. Jedyne co ma to wygląd. Przy takim wykonaniu dyskotekowego przeboju mogą się bawić jedynie emeryci. Nas ta piosenka nie porwała do tańca.

Kolejną śpiewającą gwiazdą był 'ginekolog' Jakubowski Dariusz . Posłuchaliśmy i zatkało nas. Czegoś tak koszmarnego chyba jednak się nie spodziewaliśmy. Jedyne co mogłoby pomóc mu w występie to zdjęcie tej koszmarnej różowej koszuli. To by było coś!

Występ Aleksandry Woźniak po prezentacji jej poprzednika już przynajmniej nie zaskoczył. W zasadzie to gdyby pokusić się o porównanie, trudno byłoby stwierdzić kto z nich gorzej zaśpiewał. Ale, jak to powiedziała Ewa Kasprzyk przed występem koleżanki z planu, "co nie dośpiewa to wygląda". A wyglądała w czerwonej kreacji naprawdę świetnie.

Próbka umiejętności pani Aleksandry z ubiegłego tygodnia.

Ulubienica milionów, zwariowana Alutka czyli Joanna Trzepiecińska . Osobiście bardzo lubimy panią Joannę, ale może jednak nie w takiej roli. Podobnie jak kiedyś Michał Żebrowski udawał że śpiewa na 'swojej' płycie (z wydatną pomocą naprawdę śpiewających pań), tak pani Joanna próbowała przekonać wszystkich, że też potrafi. Nas nie przekonała.

Dla przypomnienia pani Joanna tydzień temu.

Katarzyna Zielińska która - przyznamy - jest nam nie znana, zaprezentowała coś (bo do końca nie zorientowaliśmy się o co chodzi), co miało być przebojem Kylie Minogue. Na szczęście jest w studio profesjonalny chórek, który dośpiewywał co trzeba. Jej "la-la-la" było - mówiąc szczerze - żałosne.

Dalszy ciąg relacji znajdziecie tutaj: www.infomuzyka.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.