Robin Wright zażądała zrównania zarobków z Kevinem Spacey. Argumenty? Doskonałe, powody jeszcze lepsze. Zobaczcie różnice w gażach

Robin Wright zażądała od producentów "House of Cards" równego traktowania pod względem finansowym z jej serialowym partnerem, Kevinem Spacey.

Robin Wright uznała, że ma do tego prawo, ponieważ grana przez nią postać Claire Underwood jest równie popularna (a chwilami nawet bardziej), co grany przez Kevina Spacey Frank. Opowiedziała o tym we wtorek, podczas spotkania w Fundacji Rockefellera.

To byłby wspaniały wzór. Mamy bardzo mało filmów czy programów telewizyjnych, w których mężczyzna i kobieta są sobie równi. A tak jest w "House Of Cards" - mówiła.

Przyznała, że postawiła sprawę na ostrzu noża grożąc nagłośnieniem sprawy.

Według statystyk postać Claire Underwood przez pewien czas była nawet bardziej popularna, niż Frank. Więc wykorzystałam to. Powiedziałam: Zapłaćcie mi albo pójdę z tym do mediów. Zgodzili się na moje warunki - powiedziała dowodząc, że nieobce są jej cechy charakteru granej przez nią postaci.

"Huffington Post" podał , jak duża była rozbieżność w zarobkach Kevina Spacey i Robin Wright.

Spacey podobno brał 500 tysięcy dolarów za odcinek przed debiutem sezonu 3. W tym czasie osoba z produkcji serialu przyznała, że liczba ta mogła dojść do miliona, czyniąc go jednym z najlepiej zarabiających aktorów serialowych. W ubiegłym roku "Forbes" poinformował, że Wright zarobiła 5,5 miliona za pracę w serialu, czyli około 420 tysięcy za odcinek.

Robin Wright i Kevin SpaceyRobin Wright i Kevin Spacey East News East News

Robin Wright dołączyła do grona aktorek, które coraz odważniej upominają się o zrównanie płac kobiet i mężczyzn pracujących w przemyśle filmowym. Kiedy w 2014 roku, w wyniku włamania na serwery Sony, wyciekły poufne dane koncernu, świat dowiedział się o skali nierówności. Głos zabrała wtedy Jennifer Lawrence .

Kiedy Sony zostało zhakowane, a ja dowiedziałam się, o ile mniej płacono mi niż szczęściarzom z penisami, nie byłam zła na Sony. Byłam zła na siebie. Nie sprawdziłam się jako negocjatorka, ponieważ poddałam się zbyt wcześnie - tłumaczyła wtedy.

Z tego samego przecieku dowiedzieliśmy się także, że amerykański producent filmowy Scott Rudin nazwał Angelinę Jolie "rozpuszczonym bachorem" - tylko dlatego, że miała czelność "po męsku" negocjować warunki kontraktu (czyli domagać się więcej pieniędzy). Oprócz nich publicznie zaprotestowały przeciwko nierównemu traktowaniu przez przemysł filmowy kobiet i mężczyzn m. in. Meryl Streep, Sandra Bullock, Patricia Arquette, Kristen Stewart i Helen Mirren.

Zobacz wideo

JZ

Więcej o:
Copyright © Agora SA