Reżyser "Smoleńska" o przesunięciu premiery. "Ci, którzy mówią, że Kaczyński wpłynął na film..."

Antoni Krazue wyjaśnił, dlaczego film o katastrofie smoleńskiej nie pojawi się w kinach 15 kwietnia. Twórca odniósł się do zarzutu, że miał na to wpływ Jarosław Kaczyński.

Film "Smoleńsk" od początku wzbudzał ogromne kontrowersje. Produkcja miała - zdaniem twórców - przedstawić, co tak naprawdę doprowadziło do katastrofy prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010 roku. Niedawno do sieci trafił oficjalny zwiastun filmu, który wywołał falę krytyki i prześmiewczych reakcji ze strony internautów.

Choć premierę obrazu planowano na 15 kwietnia, to szybko okazało się, że to nierealna do realizacji data. Twórcy filmu przyznali bowiem, że nie jest on jeszcze gotowy do zaprezentowania publiczności. Teraz całą aferę z przesunięciem daty premiery "Smoleńska" po raz pierwszy skomentował jego reżyser, Antoni Krauze.

Film miał wejść 15 kwietnia do kin, ale ciągle czekam na obiecane efekty specjalne. Nieodpowiedzialni ludzie podjęli się czegoś, czego nie umieją zrobić. Ci, którzy mówią, że Kaczyński wpłynął na film, po prostu kłamią - powiedział twórca obrazu w rozmowie z "Super Expressem".

Krauze odniósł się w ten sposób do wielu komentarzy, sugerujących, że to niezadowolenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z finalnej wersji filmu zmusiło jego twórców do odwołania premiery. O takiej wersji wydarzeń pisał niedawno znany reżyser Andrzej Saramonowicz :

Ponieważ większość z Państwa nie zajmuje się robieniem filmów, możecie mieć kłopot ze zrozumieniem sensu tego, co powiedział pan Pawlicki (producent filmu - przyp. red.).
Jeśli na kilka zaledwie dni przed premierą producent wycofuje film, powołując się na "trudności przy realizacji filmu i stopień technologicznego skomplikowania", w mojej ocenie (oczywiście mogę się mylić, to tylko próba odczytania tego osobliwego komunikatu) oznacza to mniej więcej tyle: "ktoś bardzo ważny, ktoś, od kogo wiele w Polsce zależy, a komu z powodów osobistych szalenie zależało na tym filmie, obejrzał go na pokazie przedpremierowym i tak nas zrąbał od stóp do głów, że nam ze strachu buty pospadały, a teraz w panice zastanawiamy się, co dokręcić i jak przemontować, rany boskie, na co nam to było, ten lęk, który nam teraz towarzyszy, nie jest wart kasy, którą zarobiliśmy na produkcji, ojojoj, ojojoj, ojojoj!" - napisał na Facebooku Saramonowicz.

Wybierzecie się na film "Smoleńsk" do kina?

IN

Więcej o:
Copyright © Agora SA