Dominika Tajner po "Agencie" poważnie zachorowała. W Afryce nabawiła się pasożytów. "Nikt nie zareagował"

Dominika Tajner w związku z udziałem w "Agencie" przez miesiąc przebywała w Afryce. Po powrocie do Polski czekała ją niemiła niespodzianka.

Dominika Tajner swój pobyt w RPA na planie " Agenta " przypłaciła zdrowiem. Żona Michała Wiśniewskiego po powrocie do kraju źle się czuła, jednak nie od razu zdiagnozowano, co jej dolega. Lekarze w Warszawie nie pomogli celebrytce i  dopiero w krakowskiej klinice podjęła stosowne leczenie. Okazało się, że jej organizm zaatakowały różne grzyby, bakterie i pasożyty.

Przyjechałam do Polski i od miesiąca jestem chora - opowiada Tajner w "Super Expressie".  Okazało się, że mam zaatakowane przez bakterie zatoki, uszy, gardło, oskrzela. Mam rożne stworzonka w układzie pokarmowym i oddechowym. Do tego mam jeszcze pasożyty od brudnego jedzenia. W Afryce można się było tego spodziewać, tylko zdenerwowana jestem, że tam nikt nie zareagował, dopiero tutaj jak musiałam wziąć kroplówkę. Tutaj jeszcze się dobijałam antybiotykami, pozwalałam rozwijać się tym żyjątkom.

Choć celebrytka nadal nie czuje się najlepiej, postawienie diagnozy i podjęcie leczenia przyniosło jej ulgę psychiczną:

Teraz jestem spokojniejsza, bo chociaż wiem, co mi jest i jak się leczyć. Miałam zainfekowane trzy działy, więc musiałam jeszcze iść na gastroskopię, do laryngologa też. Trzecia to flora bakteryjna, czyli grzybki, pasożyty, takie mam żyjątka różne.

Tajner ma przez kilka tygodni być na antybiotykach. Pod stałą kontrolą lekarską są również jej najbliżsi, gdyż w przypadku tego rodzaju bakterii istnieje duże ryzyko zarażenia.

Zobacz wideo

WJ

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.