Michał Figurski w PIERWSZYM TAKIM wywiadzie po wylewie. "Popełniłem mnóstwo błędów". Uratowała go nowa miłość

Michał Figurski we wrześniu przeszedł wylew. Po rehabilitacji odzyskał sprawność i dobrą formę, ale nie ukrywa, że jego stan był ciężki. O swoich doświadczeniach opowiedział w wywiadzie dla "Dzień Dobry TVN".

Michał Figurski zawsze był człowiekiem aktywnym i pełnym energii. Tym większym szokiem było to, że młody, uprawiający sporty dziennikarz przeszedł wylew. Przez kilka dni znajdował się w stanie śpiączki farmakologicznej , a rokowania lekarzy nie były najlepsze. Jednak stan Figurskiego poprawiał się, a dziś jest już na tyle sprawny, że mógł udzielić szczerego wywiadu telewizji TVN.

To się wszystko po coś stało. Nie będę ukrywał - nie prowadziłem się odpowiednio jak na osobę z cukrzycą. Popełniałem mnóstwo grzechów i błędów, teraz będę musiał to naprawić. Mam olbrzymie szczęście, chyba wyczerpałem spory fragment farta. Teraz będę się musiał postarać bardziej niż wcześniej - mówił dziennikarz w rozmowie z Katarzyną Olubińską z "Dzień Dobry TVN".

Dziennikarz przyznał, że ostatnie doświadczenia zmieniły jego stosunek do życia:

Śmiałem się, że być może na dobre wyszedł ten cały wylew, bo mogłem uwierzyć w siebie, to pomogło mi stanąć na nogi - opowiadał. - Nabierasz dystansu do takich kwestii jak praca, pieniądze, które wydawały się absolutnie najważniejszą składową mojej egzystencji, natomiast prawie się dałem przez to wykończyć, przez to uwielbienie dla bycia zajętym cały czas, dla realizowania ciągłych ambicji, których nigdy nie było dosyć.

Choć teraz Michał Figurski umie znaleźć "pozytywne" strony swojej sytuacji, pierwsze dni, a nawet tygodnie po wylewie wspomina jako wielką traumę.

Pierwsze dwa tygodnie po operacji to jest potworny ból. Przywiązywano mnie do łóżka, bo rzucałem się błagając o środki przeciwbólowe - przyznaje. - Ja tego w ogóle nie pamiętam. Pierwsze co pamiętam to twarz mojej dziewczyny.

Prezenter nie ukrywa swojej wdzięczności wobec ukochanej, Jagny. To jego dziewczyna była przy nim feralnego dnia i to ona dba o to, by Figurski nie poddał się w walce o powrót do zdrowia.

Ona przeszła największe piekło, była przy mnie, gdy to wszystko się stało, to ona dzwoniła po pogotowie - mówił. - To ona walczyła o to, by wykonano mi szybko te operację, by zapewnić mi najlepsze warunki. To jest człowiek, który uratował mi życie, jest moim Aniołem Stróżem. Ma w sobie niesamowitą siłę.

Dziennikarz przyznał, że jego forma nie była dobra od lat. Niewiele osób zdawało sobie z tego sprawę, a on sam też nie przejmował się zaleceniami lekarzy.

Jestem przewlekle chory od lat. Nigdy o tym nie mówiłem, nie miałem potrzeby - szczerze przyznał. - Uważałem, że zdobywanie popularności przez współczucie jest po prostu liche. Teraz to się zmieniło. Wiedząc już, czym grozi cukrzyca, uważam, że powinienem zrobić coś więcej: mówić o zagrożeniach i konsekwencjach, które niesie, bo jestem żywym tego przykładem. Na szczęście żywym.

jm

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.