Melanie Griffith wstawiła na Insta zdjęcie nóg. "Obrzydliwie, męskie, żylaste". Jej odpowiedź? Najlepsza z możliwych

Melanie Griffith postanowiła rozprawić się raz a dobrze z internetowymi hejterami. Po fali krytycznych komentarzy wrzuciła do sieci zdjęcie, które (jest szansa) zamknie usta tym, co wytykają jej wiek.

Wszystko zaczęło się kilka dni temu, po tym jak aktorka zamieściła "porozwodowe" foto z plaży na Hawajach. Na zdjęciu widać jej uniesione do góry nogi, które - no cóż... Nie są nogami dwudziestolatki. Aktorka usłyszała, że nogi wyglądają na męskie, są obrzydliwie pomarszczone, zbyt opalone, żylaste i za mocno umięśnione. Dobiegająca sześćdziesiątki Melanie Griffith znana z zamiłowania do poprawiania urody operacyjnie, nie przejęła się nieprzyjemnymi komentarzami, które posypały się na nią po publikacji tego zdjęcia.

 

Fakt, że się nie przejęła, nie znaczy, że postanowiła to zignorować. Kilka dni później zamieściła na Instagramie selfisa, podpisanego w wymowny sposób:

No to macie. Bez filtrów. Mam 58 lat! ( ) Dalej! Powiedzcie mi znów coś niemiłego! Wesołych Świąt!
 

No dobra, może nie jest tak, że się zupełnie nie przejęła. Ale przynajmniej ładnie i złośliwie odbiła piłeczkę!

A wracając do kwestii "porozwodowej" foty. Melanie Griffith w zeszłym tygodniu rozwiodła się z Antonio Banderasem - to była jedynie formalność, bo para rozstała się ponad rok temu. Banderas ma nową dziewczynę ( młodszą od byłej żony o ponad 20 lat ), ale to zdaje się nie martwić Melanie. Na Instagramie zamieściła wynurzenie dotyczące rozwodu, autorstwa Jennifer Weiner, które opatrzyła wymownym komentarzem:

Amen! Kocham moje dzieci, kocham moich byłych. Zawsze i na wieki! - podpisała zdjęcie z cytatem.
 
Rozwód nie jest wcale tragedią. Tragedia to pozostać w nieszczęśliwym małżeństwie, przekazując dzieciom niewłaściwą naukę o miłości. Nikt jeszcze od rozwodu nie umarł!

Trzeba przyznać aktorce, że w tym całym wyścigu po odmłodzony wygląd udało jej się nie zgubić dystansu do siebie i poczucia humoru. Choć Melanie jest żywą reklamą (lub jak twierdzą niektórzy: antyreklamą) operacji plastycznych i nie ukrywa, że zależy jej, by zegar tykał wolniej, a najchętniej cofnęłaby go o kilka lat, potrafi się zdystansować do swojego wyglądu i wieku. I dobrze, bo udawanie, że jest się nastolatką, gdy już od paru dekad się nią nie jest - jest jeszcze gorsze niż miłość do medycyny estetycznej.

Gosia Tchorzewska

Więcej o:
Copyright © Agora SA