Wojtek z "Warsaw Shore" we wtorek rano pochwalił się na Facebooku zdjęciami z rzekomego zabiegu skaryfikacj i. Tego samego dnia celebryta oświadczył jednak, że tak naprawdę udawał i zabiegowi się nie poddał. Po co więc były posty z twarzą zalaną krwią?
Dla wszystkich niedowiarków, nie wierzyliście i mieliście rację - wyjaśnia Wojtek w filmie na Youtube'ie. - Otóż była to prowokacja, ale chodziło mi o coś więcej. W związku z modą na Popka i tego typu zabiegi, chciałem was wszystkich przestrzec przed podejmowaniem pochopnych decyzji, przed robieniem sobie blizna na ciele, ponieważ uważam, że jeżeli chcecie przykuć na siebie uwagę, to znajdziecie inny sposób, który sprawi wam radość, który będzie wzbudzał dumę wśród innych ludzi. To [skaryfikacje - przyp. red.] nie jest zbyt rozsądne. (...) Trzeba w życiu podejmować dobre wybory.
Pod postem z zabiegu pojawiły się tysiące komentarzy, w których internauci piętnowali uczestnika "Warsaw Shore". Wojtek przyznał w filmie, że cieszyły go niektóre z nich, bo sam jest przeciwnikiem poddawania się tak inwazyjnym zabiegom jedynie pod wpływem fascynacji idolem.
Prowokacja członka "Ekipy z Warszawy" to oczywiście komentarz do szokującego zachowania nastoletniego Karola z Kalisza, które odbiło się w mediach głośnym echem. Chłopak na wzór muzycznego idola - Popka z zespołu Gang Albanii, poddał się tzw. skaryfikacji.
karo