Marek Bukowski uniewinniony. Wydał oficjalne oświadczenie. "Dość słów, czas na czyny"

Marek Bukowski został zatrzymany pół roku temu z zarzutem posiadania marihuany. Aktor od początku nie przyznawał się do winy, twierdząc, że znalezione narkotyki nie należą do niego. Prokuratura po ponad półrocznym śledztwie umorzyła sprawę. Teraz Bukowski komentuje sprawę na FB.

Informacja o umorzeniu sprawy pojawiła się w środę , wtedy też Marek Bukowski jedynie podlinkował artykuł o tym i zapowiedział, że "na razie pozostawia to bez komentarza. Ale niebawem na pewno się odezwie". W czwartek wieczorem zamieścił na FB obszerne oświadczenie. Tłumaczy w nim m.in., dlaczego wcześniej nie komentował sprawy:

Chciałem po prostu w maksymalny sposób pozwolić toczyć się sprawom ich własnym rytmem, bez żadnej ingerencji z mojej strony. Poddałem się w 100% decyzjom Prokuratora i koniecznym procedurom, po to, aby w sposób jednoznaczny wyjaśnić tę przykrą sprawę. Wynik jest Państwu znany - zostałem oczyszczony z zarzutów.

Zapowiada też wyciągnięcie konsekwencji prawnych wobec wszystkich, którzy naruszyli dobre imię jego i jego rodziny:

Dość słów, czas na czyny.

Oto cały wpis aktora:

Wpis Marka BukowskiegoWpis Marka Bukowskiego Facebook.com/MarekBukowski Facebook.com/MarekBukowski

Sprawa przeciwko Markowi Bukowskiemu ruszyła po tym, jak we wrześniu 2014 roku w jego samochodzie znaleziono zawiniątko z czterema gramami marihuany. Aktor od początku nie przyznawał się do winy, twierdził, że znalezione narkotyki nie należą do niego. Prokuratura po ponad półrocznym śledztwie umorzyła sprawę.

Postępowanie dowodowe nie pozwoliło na wykazanie, że podejrzany miał świadomość, iż w jego samochodzie znajdują się narkotyki - informuje prok. Przemysław Nowak, rzecznik stołecznej prokuratury z Warszawa.gazeta.pl .

Tezę o podrzuceniu marihuany do samochodu aktora ma potwierdzać fakt, że na zawiniątku nie znaleziono jego odcisków palców ani śladów DNA. Na jego korzyść działał fakt, że tydzień przed zatrzymaniem ktoś włamał się do samochodu, w którym później znaleziono narkotyki.

Okoliczność tę potwierdził w swoich zeznaniach sąsiad podejrzanego oraz stróż osiedlowy, którzy widzieli zakapturzoną osobę w samochodzie. Podczas włamania nic nie zginęło - potwierdza prok. Nowak.

Warszawa.gazeta.pl powołując się na swoich informatorów z policji podaje jeszcze jeden wątek w sprawie. Donos na aktora, prawdopodobnie, złożył jeden z paparazzo polujących na zdjęcia gwiazd.

Policję powiadomiła nieustalona osoba, dzwoniąca z karty pre-paid. Osoba ta wskazała jednocześnie aktualne miejsce pobytu podejrzanego. Osoba ta nie przedstawiła się, w toku postępowania nie udało się ustalić jej tożsamości. Bezpośrednio po zatrzymaniu Marka B. na miejscu pojawili się tzw. paparazzi - informuje rzecznik prokuratury.

mte

Pobierz nową aplikację Plotek.pl Buzz na telefony z Androidem

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.