To był rok 2005. Agnieszka Popielewicz miała 20 lat i właśnie została Miss Śląska. W finale Miss Polski awansowała do TOP 10. Na scenę wyszła z numerem 5. Jak tam się znalazła?
Nawet nie pamiętam już, kto mnie do tego namówił. Nie startowałam w żadnych eliminacjach, tylko pojechałam do Warszawy na casting. Tam dostałam tzw. dziką kartę i tak dostałam się do finału konkursu Miss Polski. Kiedy pojechałam na zgrupowanie, poczułam się tam jak słoń w składzie porcelany! Inne dziewczyny miały ze sobą kreacje na rano, popołudnie, wieczór, a ja biegnąc na trening, wkładałam dżinsy, t-shirt, a włosy związywałam w kucyk. Kompletnie do nich nie pasowałam - wspominała w najnowszym wydaniu pisma "Gwiazdy".
<< POPIELEWICZ W KONKURSIE MISS POLSKI >>
Dzisiaj Agnieszka Popielewicz to nie tylko piękna, ale i świadoma swoich atutów kobieta. Wtedy dopiero uczyła się ich eksponowania.
Z chodzeniem też nie było u mnie najlepiej, dlatego kiedy uczyłyśmy się choreografii, starałam się chować za innymi dziewczynami. Mimo to udało mi się dostać do finałowej dziesiątki.
Udział w konkursie miał realny wpływ na jej dalsza karierę.
Dzięki temu konkursowi pojechałam potem do Chin na międzynarodowy konkurs piękności. No i tamtego wieczoru wydarzyło się coś jeszcze. Pamiętam, jak obserwując prowadzących konkurs - Zygmunta Chajzera i Maćka Dowbora - pomyślałam sobie, że fajnie byłoby pracować tak jak oni - wspominała.
Historia zatoczyła koło, w niedzielę 7 grudnia odbędzie się 25. jubileuszowa gala wyborów Miss Polski. Poprowadzi ją właśnie Agnieszka Popielewicz i... Zygmunt Chajzer. Marzenie zatem się spełniło!
alex