"Wprost" cytuje szantażystę Pazury. Aktor: To mógł zmontować każdy. I nie zgadza się na publikację wywiadu

Cezary Pazura udzielił wywiady gazecie o szantażyście, a potem nie wyraził zgodę na jego publikację.

W poniedziałkowym "Wprost" ukazał się artykuł o  Cezarym Pazurze na bazie wywiadu o szantażyście i taśmach, którego aktor udzielił gazecie. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Pazura nie udzielił zgody na publikację wywiadu. Otrzymaliśmy więc sprawozdanie dziennikarki ze spotkania z aktorem. Cała sprawa zaczęła się ponad dwa lata temu, kiedy aktor dostał informację o tym, że szantażysta posiada materiały z nim w roli głównej.

Aktor na początku sprawę "kompromitujących materiałów" bagatelizuje, decyduje się jednak wysłać na spotkanie z szantażystą swojego agenta, by ten sprawdził, o co chodzi. Tomasz J. żąda pieniędzy. Za materiały (jeszcze nie wiadomo, czy chodzi o film, czy o zdjęcia) żąda 8 tys. zł, za ich oddanie 35 tys. Agent spotyka się z szantażystą i... daje mu 8 tys. Dostaje coś w zamian, ale my nie wiemy, co to jest. Znika. Aktor oddycha z ulgą - czytamy we "Wprost".

Sprawa powróciła 2 lata później. Mężczyzna "w sile wieku", jak nazywa go gazeta, dostał informację o materiałach z aktorem. Tym razem Pazura o pomoc zwraca się do Rutkowskiego. Wtedy też usłyszała o niej opinia publiczna, wszystko za sprawą detektywa Rutkowskiego, który ją nagłośnił.

Współpracownik detektywa umawia się z szantażystą w restauracji w jednym z centrów handlowych. Dochodzi do spotkania. Po chwili pojawia się detektyw, który rzuca Tomasza J. na ziemię, zakłada mu kajdanki i krzycy: "Leż, kur..o. Na ziemię, kur..o". - czytamy we "Wprost".

3 grudnia sąd ogłosił wyrok. Uznano, że materiały, które posłużyły do szantażu aktora nie są związane z jego osobą. Szantażysta jednak jest wolny, ma tylko dozór policyjny, zakaz zbliżania się i kontaktowania się z Pazurą. Dziennikarkę interesowało najbardziej, co też znajdowało się w tym filmie. Szantażysta, w mailach do aktora, zapewniał, że miał w nim występować Pazura i dwie kobiety.

Filmik jest niepublikowany. Główną rolę gra w nim Czarek Pazura w towarzystwie 2 dziewczyn i chłopaka. Ile możesz mi zaproponować za taki filmik. Konkretnie proszę. (...) Moja propozycja to 10000 zł, filmik trwa ok 15 minut, widać na nim wszystko co trzeba - maile do aktora cytuje gazeta [pisownia oryginalna - przyp.red.].

Cezary Pazura, Edyta PazuraCezary Pazura, Edyta Pazura Kapif Kapif

Aktor twierdzi, że film został zmontowany, budzi to jednak w nim sporo emocji:

Od Pazury słyszę pytanie, czy widziałam, cokolwiek niecnego z jego udziałem. Uczciwie odpowiadam, że nie. On prawie krzycząc, mówi, że czegoś takiego po prostu nie ma. Że filmik może zmontować każdy, i to tak, żeby ludzie myśleli, że to Pazura albo inna popularna osoba - relacjonuje dziennikarka.

Co ciekawe, Pazura podobno wcale nie chciał, by sprawa przedostała się do mediów i był zdziwiony, że u Rutkowskiego to norma. Podobno nawet policja potwierdzała, że film może być zmontowany.

Policjanci, którzy rozmawiali z Pazurą i widzieli film służący do szantażowania, mówili ze śmiechem: "Panie, każdy może być na tym filmie" - czytamy w gazecie.

Co innego jednak sugeruje Rutkowski.

Najpierw tym wszystkim gwiazdom i gwiazdeczkom trzeba nawkładać do głowy: zakaz wstępu do głupoty, zakaz wstępu do kurewstwa. I jeszcze jedno: Porządnie żyj, człowieku, to nikt nie będzie cię szantażował - apelował Krzysztof Rutkowski.

Krzysztof RutkowskiKrzysztof Rutkowski KAPiF KAPiF

Na sugestie dziennikarki, że niepotrzebnie płacił szantażyście, Pazura ma wytłumaczenie:

Każe mi się zastanowić, co bym zrobiła, gdybym miała sobowtórkę, małe dzieci i ktoś by mnie udawał. Gdyby mi sugerowano, że gram w pornograficznych filmach, że robię jakieś niecne rzeczy - relacjonuje autorka tekstu.

Aktor najwyraźniej nie był zadowolony z efektu wywiadu, bo po jego udzieleniu, nie wyraził zgody na publikację.

Cezary PazuraCezary Pazura Kapif Kapif Vic

Więcej o:
Copyright © Agora SA