"Chciała wyjechać bez płacenia za nocleg w hotelu". Gessler: Spotkamy się w sądzie. Interweniuje prezydent miasta!

Zamieszanie w hotelu.

W czwartek wieczorem Magda Gessler po nagraniu kolejnego odcinka "Kuchennych rewolucji" w jednej ze słupskich restauracji doszło do nieprzyjemnego incydentu w hotelu, w którym była zakwaterowana. Według obsługi chciała opuścić swój pokój w centrum hotelowo-konferencyjnym Dolina Charlotty bez płacenia rachunku! Opiewał on na niebagatelną kwotę: 3,5 tysiąca złotych! Całą sprawę nagłośniła redakcja Trójmiasto.gazeta.pl.

KAPIF

Recepcjonistka Małgorzata Napiórkowska zatrzymała menadżera Magdy Gessler, gdy ten przygotowywał się do wyjazdu. Poinformowała go, że nie pozwoli zabrać bagaży, póki nie zostanie uregulowany rachunek za trzydobowy pobyt.

Menedżer pani Gessler poprosił o fakturę, żeby później zapłacić. Zażądałam gotówki lub płatności kartą - mówi pracownica trójmiasto.gazeta.pl.

Cała sytuacja wyprowadziła z równowagi Magdę Gessler .

Po północy przyjechała pani Gessler. Była wściekła, używała ordynarnych słów. Do stróża, który pilnował wózka z bagażami, rzuciła: "co się k... tak na mnie patrzysz". Ja usłyszałam, że jestem głupia, skoro pracuję w takim miejscu, gdzie menedżer hotelu jest świrem. Rzekomo cały czas czekała na propozycję rabatu ze strony hotelu i się nie doczekała. A poza tym w ogóle nie rozumiemy, jaki błąd popełniamy, bo chciała nas wypromować w przewodniku po Europie, który przygotowuje - dodała dalej.

Recepcjonistka wyjaśniła, że hotel udzielił już gwieździe rabatu i to na kwotę tysiąca złotych. Chociaż Gessler nadal była niezadowolona, w końcu zapłaciła za pobyt kartą. Rozgoryczenie prowadzącej "Kuchennych rewolucji" nie było nieumotywowane. Według niej obsługa nie dopełniła szeregu obowiązków i naraziła gości na przykrości.

Dla mnie to sytuacja zupełnie niewyobrażalna w czterogwiazdkowym hotelu - mówi trójmiasto.gazeta.pl Magda Gessler. - Obsługa popełnia cały łańcuszek błędów. Zostaję poproszona o przeniesienie się z apartamentu, który zarezerwowałam do pokoju, gdzie - jak się okazuje - mieszka już jakaś para. Dają mi w końcu apartament na poddaszu, gdzie nie działa klimatyzacja, chyba że ktoś chce sobie podgrzać powietrze do 36 st. W normalnych warunkach przyszedłby do mnie menadżer hotelu, przeprosił i porozmawiał na temat rabatu, który mi się po prostu należy. A menadżer sam decyduje, że daje zniżkę 30 procent i nie pyta klienta o zdanie. Poza tym jest nieuchwytny na telefon, bo się obraził, co już zakrawa na ponury żart.

Trójmiasto.gazeta.pl o komentarz poprosiło także wspomnianego menadżera Doliny Charlotty Mirosława Wawrowskiego. Jego zdaniem hotel zrobił wszystko, by zrekompensować gościom niedogodności.

Nasz błąd, fatalna wpadka - przyznaje Wawrowski. - W zamian daliśmy pani Gessler apartament na poddaszu, który latem zajmie Carlos Santana. Najładniejszy pokój w całym hotelu, w którym mieszkają honorowi goście naszych sponsorów i nikt dotąd nie narzekał. Fakt, że na razie bez klimatyzacji, ale też nie wmawiajmy sobie, że był to problem. Ta pani szukała dziury w całym. I jest nam naprawdę przykro, bo obsługa skakała wokół niej na paluszkach. Przynoszono śniadanie do łóżka, prasowano ubrania, choć nasz hotel nie oferuje usługi room service.

Czujne oko Magdy Gessler w Dolinie Charlotty dostrzegło jednak cały szereg niedociągnięć. Prócz kwestii dotyczących zakwaterowania, oberwało się także hotelowej restauracji. Kurczak w panierce Knorra czy nienadające się do spożycia wina nie spodobały się smakoszce. Dla Wawrowskiego zachowanie Gessler to zwyczajnie gwiazdorzenie, a nawet więcej: "chamstwo".

Zachowywała się, jakby była Elizabeth Taylor u szczytu sławy - komentuje Wawrowski. - A to nie jest tak, ze możesz przyjechać pod Słupsk i pomiatać ludźmi, bo jesteś wielki celebryta z Warszawy. Robisz uniki, gdy trzeba płacić i potem jeszcze straszysz obsługę, że obsmarujesz hotel w felietonie na łamach "Newsweeka". Dla mnie to jest zwykłe chamstwo - mówi w wywiadzie z Trójmiasto.gazeta.pl .

Praktycznie to samo Gessler zarzuca menadżerowi. Według niej on sam zachowywał się jak gwiazdor.

Nie wiem, o co chodzi temu człowiekowi - odpowiada Gessler. - Dolina Charlotty to piękne miejsce o wysokim standardzie, ale sporo rzeczy jest niestety poniżej poziomu, którego należy oczekiwać. Wiem, że Wawrowski organizuje świetne koncerty i jest w tym naprawdę dobry. Jako menedżer powinien robić wszystko, by klient wyjechał zadowolony. Ale może jemu coś się pomyliło i zachowuje się tak, jakby sam był gwiazdą rock.

Konflikt okazał się na tyle głośny, że w trosce o opinię Słupska, wmieszał się w sprawę prezydent miasta - Maciej Kobyliński, który zadzwonił do Wawrowskiego z upomnieniem. Menadżer Doliny Charlotty poczuł się urażony.

Powiedział mi, że swoim zachowaniem psuję wizerunek ziemi słupskiej. Skandal. Od lat buduję dobrą markę dla Słupska, sprowadzam gwiazdy światowej sławy i nagle słyszę, że psuję wizerunek, bo nie zgadzam się, żeby celebrytka robiła, co chciała w hotelu, który prowadzę.

Gessler natomiast nie zamierza natomiast ograniczać swojej reakcji na zarzuty jedynie do słów i zapowiada, że podejmie kroki prawne.

Wersja przedstawiona przez gospodarza hotelu jest absurdalna - komentuje Gessler. - Jestem osobą publiczną, nie mogę sobie pozwolić na pewne zachowania. Zarzucanie nam, że chcieliśmy uciec z hotelu bez zapłaty nie wymaga chyba komentarza. Mój menadżer podał wszystkie dane potrzebne do faktury, zawsze rozliczaliśmy się w ten sposób w innych hotelach i nie było takich kłopotów. Nie będę pisała o Dolinie Charlotty, ani źle, ani dobrze, żeby nie robić temu hotelowi reklamy. Uważam, że pan Wawrowski mnie zniesławia, więc po prostu wytoczę mu proces i spotkamy się w sądzie.

Magda Gessler znana jest ze swojego perfekcjonizmu i umiłowania komfortu. Nie stroni od luksusu i nie zamierza się tego wstydzić (Gessler: "Mam udawać, że śpię w schroniskach, żeby nikogo nie urazić?" ). Czy jednak nie przesadza czasem z wymaganiami? A może Waszym zdaniem to hotel zawinił?

zuz

Więcej o:
Copyright © Agora SA