Amy Winehouse znowu komuś przywaliła!

Jak na takie chuchro, dość dobrze wali po buzi!

Wczoraj wieczorem Amy Winehouse po raz drugi udowodniła, że nie warto z nią zadzierać, a jej ochroniarz nie jest po to, żeby ochraniać ją, ale żeby innych bronić przed nią. Tym razem Amy zaatakowała fana, który robił gwieździe zdjęcia przed wejściem do jej londyńskiego domu.

Według jednych źródeł Amy wracała ze spaceru ze swoją 12-letnią siostrzenicą i gdy mężczyzna podbiegł, żeby zrobić sobie zdjęcia ze swoją idolką, gwiazda wzięła go za paparazzo i chciała ochronić swoją siostrzenicę. Tymczasem inne źródła podają, że facet złapał Amy za tyłek i właśnie to wywołało wściekłość gwiazdy . Trzecia wersja głosi, że na miejscu nie było żadnej siostrzenicy, a Amy wracała do domu z jakimś obcym mężczyzną i nie chciała, aby jakakolwiek fotka jej trzymającej się z ręce z jakimś długowłosym macho trafiła do prasy - stąd atak na fotografa.

W każdym razie piosenkarka wytrąciła swojemu fanowi aparat z ręki, przywaliła mu pięścią w szczękę, a następnie zaczęła drapać go po twarzy i dopiero jej ochroniarz wspólnie z dwoma dziennikarzami byli w stanie odciągnąć ją poszkodowanego wielbiciela.

Mężczyzna postanowił nie wnosić oskarżenia przeciwko Amy, a w ramach rekompensaty poprosił o autograf i bilety na najbliższy koncert.

Ostra z niej babka!

MK

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.