Rano donosiliśmy, że Britney Spears ponownie umieszczono w szpitalu. Nikt jednak nie wiedział, co takiego stało się w domu piosenkarki, że konieczna była interwencja karetki, radiowozów, helikopterów i ponad stu paparazzi. Teraz już wiemy - nic się nie stało.
Cała akcja została zaplanowana przez rodzinę piosenkarki i jej przyjaciela Sama Lufti. Wszyscy oni zadecydowali, że Britney trzeba niezwłocznie umieścić w szpitalu psychiatrycznym, ponieważ jest ona niebezpieczna dla otoczenia. Źródła donoszą, że po zakupie nowego Mercedesa gwiazda jeździła nim jak pijana po swojej dzielnicy stwarzające realne zagrożenie dla ludzi. To prawdopodobnie z tego powodu Sam nie pozwolił jej później prowadzić samochodu, co wprowadziło piosenkarkę w stan furii. Bezpośrednią przyczyną umieszczenia Britney w szpitalu było z kolei rozdwojenie jaźni.
Piosenkarka nie chce widzieć swojej rodziny i przyjaciela Sama. Odmawia także przyjmowania leków, twierdzi, że jest zdrowa i chce jak najszybciej opuścić szpital. Na szczęście tym razem jej się to nie uda, ponieważ sąd wydał rozporządzenie, które zmusza Britney do pozostania w szpitalu. Ponad to lekarze mają prawo podać jej leki wbrew jej woli. Jednakże mogą to zrobić dopiero po trzech dniach od momentu przyjęcia do szpitala.
Czy to już koniec legendy popu?