Spowiedź syna Violetty Villas

Wiesz, kto ja jestem? Jestem twoją mamą - miała powiedzieć gwiazda do czteroletniego Krzysztofa. Macie ochotę czytać dalej?

Jak wygląda historia Violetty Villas widziana oczami syna Krzysztofa Gospodarka ? Ciężko to ocenić, ale pewne jest jedno - wygląda zupełnie inaczej niż ta opowiedziana przez media. W najnowszej Vivie ukazał się obszerny wywiad z synem gwiazdy. Dowiadujemy się, że Violetta urodziła Krzysztofa w wieku 17 lat, by w wieku 18 uciec z nim do Szczecina:

Rozchorowałem się tam - mieszkaliśmy na nieogrzewanym poddaszu, przyjechała babcia i wzięła mnie do Lewina. No i przez cztery lata matki nie widziałem. Kiedy się pojawiła, była dla mnie jak obca osoba. To babcia pełniła rolę matki, była mi najbliższa - czytamy w Vivie.

Poznał matkę w wieku 4 lat:

Na podwórku w Lewinie podeszła do mnie młoda kobieta, mówiąc: Krzysiu, mam dla ciebie prezent. Weszliśmy razem do domu, gdzie czekał na mnie drewniany karabin. Przykucnęła przede mną i spytała: Wiesz, kto ja jestem? Jestem twoją mamą - mówi Gospodarek Vivie

Według Gospodarka Villas jest bardzo chora, uzależniona od wielu leków i alkoholu. To było do przewidzenia bowiem sława ją ponoć przerosła:

Moją matkę zniszczyła sława. Nie była na nią psychicznie gotowa. W ciągu siedmiu lat z nikomu nieznanej piosenkarki stała się wielką gwiazdą. Za szybko wszystko w jej życiu się potoczyło - mówi syn Villas

I dodaje:

Starałem się o jej leczenie. To był jedyny ratunek. Ona ma jednoznaczną diagnozę. Rozmawiałem z nią, widziałem jej rany na rękach i nogach. Zaproponowałem, żeby została w szpitalu, że to jedyne wyjście. Myślę, że zasugerowano jej, że syn chce ją tu zamknąć do końca życia - Czytamy w Vivie

Smutna historia? Możliwe. Czy czuje żal do matki bohater wywiadu? :

To jej mi żal i nas wszystkich. Płacimy bardzo wysoką cenę. Teraz jednak chciałbym jakoś doraźnie jej pomóc. Ona nie zasłużyła na to, co ją spotkało. Ale nigdy nie zaakceptuję tego, co robi ze swoim życiem. Tak jak ona nie może zaakceptować braku mojej akceptacji

I dodaje:

Nie chcę jednoznacznie stwierdzić, że matka mnie nie kochała. Pewnie na swój sposób coś do mnie czuła, jednak na pierwszym miejscu zawsze stawiała karierę. Kiedy byłem mały, miałem wrażenie, że nie bardzo, co ma ze mną zrobić. Ona żyła w innym świecie - czytamy w Vivie.

I teraz tak. Z jednej strony niesmaczne a wręcz żałosne jest opowiadanie takich historii w kolorowych magazynach. Ale to historia Violetty Villas , którą wciąż jest dla nas niezrozumiała.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.