Pytlakowska, która rozmawiała w "VIVIE!" z Przybylską: Miałyśmy przeczucie, że to nasz ostatni wywiad. Potem Ania zmieniła numer telefonu

Najważniejsze słowa padły poza nagraniem.

"Ja to liczę na to, że w maju sobie pójdziemy na lody na Monciaku" - aktorka do ostatnich chwil myślała pozytywnie.

Anna Przybylska, kiedy w lutym wygrała plebiscyt "VIVA! Najpiękniejsi", udzieliła magazynowi swojego ostatniego wywiadu. Katarzyna Pytlakowska, która go przeprowadziła, wyznała, że zarówno ona, jak i aktorka przeczuwały, że jest to ich ostatnia rozmowa. Najważniejsze i najbardziej szczere słowa padły poza nagraniem. Mimo trudnej sytuacji Przybylskiej nie opuszczało pozytywne nastawienie.

Ania nie chciała epatować swoim samopoczuciem, chorobą, nieszczęściem. Kiedy prosiła: Krysia, teraz wyłącz magnetofon, to wiedziałam, że sobie porozmawiamy szczerze, nie jak dziennikarka z bohaterką, tylko jak dwie prawie przyjaciółki. To nie była jakaś płaczliwa rozmowa pełna smutku. (...) Z tej choroby sobie nawet żartowała. Mówiła: pojadę, zrobię te badania, a potem to zobaczymy, co będzie się działo. Ale Krysia, ja to liczę na to, że w maju sobie pójdziemy na lody na Monciaku - wspominała Pytlakowska w TVN24.pl.

Do spotkania na lody jednak nie doszło. Jak wyznała Pytlakowska, Przybylska zmieniła numer telefonu, bo w najtrudniejszych momentach w trakcie choroby chciała mieć kontakt tylko z osobami ze swojego najbliższego otoczenia. Dziennikarka poznała aktorkę, gdy ta miała 16 lat i wystąpiła w "Ciemnej stronie Wenus". Od tego czasu utrzymywały ze sobą bliski kontakt. Jak aktorka sama o sobie mówiła, przestała być "trzpiotką". Przybylska została partnerką Jarosława Bieniuka, a potem matką ich trójki dzieci.

Ania zawsze była uczuciowa, miłość była dla niej na pierwszym miejscu, Jarek udowodnił, że to miłość na śmierć i życie, dosłownie - dodała.

Anna Przybylska i Jarosław BieniukAnna Przybylska i Jarosław Bieniuk Kapif Kapif

Pytlakowska zapamiętała ją jako niezwykle szczerą osobę, nie tworzyła sztucznej bariery, a z dziennikarką poruszała nawet intymne tematy. Mimo że to rodzina była dla niej najważniejsza, miała jedno niespełnione marzenie zawodowe.

Mówiła, że grała amantki, teraz jest na etapie matek dzieci dorastających, ale marzy o tym, żeby zagrać starą kobietę, w tym było głębokie drugie dno, wiadomo, że na to trzeba było dużo czasu - wyznała Pytlakowska.

W trakcie choroby w Przybylskiej zaszła zmiana duchowa.

Ania stała się bardzo wierząca, wcześniej wierzyła, ale nie tak, chodziła do kościoła, modliła się, rozmawiała z Bogiem, powiedziała, że się z Bogiem  zakumplowala i to było cudowne, bo nie było w tym żadnego smutku - wyjaśniła Pytlakowska.

Krystyna PytlakowskaKrystyna Pytlakowska East News/ JAN KUCHARZYK East News/ JAN KUCHARZYK

Zobacz wideo

Vic

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.