ANNA PRZYBYLSKA NIE ŻYJE. Zmarła po ciężkiej chorobie w wieku 36 lat

Anna Przybylska nie żyje. Informację podała na oficjalnej stronie aktorki jej menedżerka.

Nie żyje Anna Przybylska. Jedna z najbardziej znanych i najpiękniejszych polskich aktorek zmarła po ciężkiej walce z chorobą. Informację podała Małgorzata Rudowska, menadżerka aktorki na oficjalnej stronie .

Z trudnym do wyrażenia bólem w sercu pragnę zawiadomić, że w dniu 5 października 2014 roku po ciężkiej walce z chorobą zmarła Anna Przybylska. Odeszła w spokoju, w gronie najukochańszej rodziny. W imieniu rodziny i najbliższych proszę wszystkich o zrozumienie i uszanowanie prywatności tych, dla których od dziś tak wiele się zmieniło.

www.aniaprzybylska.com/www.aniaprzybylska.com/ Screen wAniaprzybylska.com Screen Aniaprzybylska.com

Anna Przybylsk od zeszłego roku zmagała się z nowotworem trzustki. W lipcu 2013 roku przeszła operację. Jak sama przyznała, był to przełomowy moment. Całkowicie przewartościowała swoje życie. Postanowiła zrezygnować z pracy zawodowej, poświęciła się rodzinie. Ostatnie miesiące spędziła z bliskimi. Wiedziała, że to jest teraz najważniejsze.

Każdy rok coś w nas zmienia, przynosi coś nowego. Ale ten rok rzeczywiście sprawił, że muszę godzić się z pewnymi sprawami, które i tak jeszcze pewnie przede mną. (...) Przez ten rok bardzo dojrzałam. Moja wiedza stała się głębsza - mówiła w swoim ostatnim wywiadzie dla "VIVY!".

Aktorka od 12 lat była związana z piłkarzem Jarosławem Bieniukiem. Mają troje dzieci: Oliwię, Szymona i Jana. Od kilku lat cała rodzina na stałe mieszka w Gdyni.

Anna Przybylska z dziećmiAnna Przybylska z dziećmi Viva! Viva!

Pierwsze informacje o chorobie Anny Przybylskiej pojawiły się w lipcu zeszłego roku. W Centrum Medycyny Inwazyjnej w Gdańsku aktorce operacyjnie usunięto guza trzustki. Później tabloidy pisały o kolejnym zabiegu. Anna Przybylska w sierpniu zareagowała na te doniesienia:

Opiekują się mną cudni lekarze, którym jestem bardzo wdzięczna. Nie jest prawdą to, że przeszłam kolejną operację, ani to, że jestem w trakcie chemii. Diagnozowanie mnie i plan dalszego leczenia pozostawmy moim wspaniałym lekarzom. Nie życzę sobie, żeby tabloidy prowadziły moją terapię - powiedziała w rozmowie z "Grazią".

Konsekwentnie nie komentowała innych insynuacji tabloidów:

Nie lansowałam się na chorobach, ani osobistych tragediach. Teraz również nie zamierzam komentować spekulacji mediów na temat mojego stanu zdrowia - wyjaśniła.

Zainteresowanie tabloidów życiem prywatnym Anny Przybylskiej wzrosło, pod jej domem nieustannie czatowali paparazzi. Aktorka zaczęła ich nagrywać telefonem komórkowym, a nagrania wrzucać na Instagram. W programie "Tomasz Lis na żywo" opowiedziała o szczegółach.

Ta cała sytuacja, awantura czy wojna została rozpoczęta przez same media. Tego roku w wakacje przebywałam na terenie Akademii Medycznej w Gdańsku. "Życzliwy" udzielił mediom informacji, że usunięto mi guza trzustki. Mądrzy lekarze, którzy operowali mnie wiedzieli, do jakiej sytuacji może dojść, więc sama dokumentacja została opatrzona klauzulą poufności. W związku z sytuacją rozpętała się ogólnopolska akcja. Miałam poczucie że grzebie mi się w trzewiach. Próbowano wydobyć informacje o moim stanie zdrowia od mojej menedżerki, wtedy wpadłam na genialny pomysł, żeby zacząć wstawiać na swój profil na Instagramie natrętnych, nieznośnych, bezczelnych ludzi, którzy okradają mnie z prywatności - mówiła aktorka. - Moje życie wyglądało jak polowanie na zwierzynę. Panowie z aparatami nie mieli żadnych granic. Chodziło o zrobienie jak najbardziej kompromitującego zdjęcia lub sielskiego, cudownego życia Przybylskiej. Postanowiłam zadać temu kłam.

Kilka miesięcy temu sytuacja się uspokoiła. Anna Przybylska przestała pojawiać się publicznie, całkowicie poświęciła się rodzinie. W swoim ostatnim wywiadzie w lutym mówiła:

Trudne do opisania, co ja przeżywam w tym momencie, kiedy pada, czy nie pada, czy zimno, czy nie zimno, a ja mogę uśmiechnięta, pełna siły iść z piersią do przodu. Dla mnie takie rzeczy jak dobry samochód, gadżety czy wanna z hydromasażem za kilkanaście tysięcy albo markowe ciuchy to są takie przyziemne przyjemności. Ale niczym nie do zastąpienia jest czas spędzony z przyjaciółmi i rodziną przy dobrym obiedzie. (...) Najbardziej chciałabym wyjść z tej sytuacji, w jakiej się teraz znajduję, i móc funkcjonować tak, jak funkcjonowałam do tej pory. Jeszcze trochę pożyć. Bardzo głęboko wierzę, że mi się to uda.
Zobacz wideo

Anna PrzybylskaAnna Przybylska WBF WBF

Abc

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.