Polscy sekretarze podający punkty na Eurowizji od lat nie grzeszą pomysłowością. Maciej Orłoś ze świecącym serduszkiem, Anna Popek i jej kwadratowy angielski czy Radek Brzózka śpiewający zestresowanym głosem to już klasyka eurowizyjnych wtop. W tym roku nie obyło się bez kolejnej. Odeta Moro-Figurska podczas łączenia z Dusseldorfem przeciągała czas, który miała na przekazanie polskich głosów.
Każdy sekretarz ma jedną minutę na podanie trójki najwyżej ocenionych piosenek. Odeta olała tę zasadę. Poproszona o podanie najwyższej noty pytała cztery razy prowadzących galę:
I dwanaście punktów... Wędruje do... Jak myślicie? No, jak myślicie? Nie słyszę, co myślicie - mówiła Moro-Figurska w łączeniu z Niemcami.
Niemcy całość skomentowali milczeniem. W końcu Moro-Figurska przez dwie minuty mogła darmowo polansować się na ekranach 120 milionów Europejczyków i Azjatów. Ciekawe, czy w Baku też prześle całuski z Warszawy?
Polskie punkty od Odety Moro-Figurskiej, 3:07:
Diva