Roast Michała Wiśniewskiego. Redaktor Plotka obejrzał, nie wytrzymał, i zrobił własny roast

Głęboko zbrzydzony roastem Kuby Wojewódzkiego, postanowiłem obejrzeć roast Michała Wiśniewskiego, traktując to jako guilty pleasure, jakiej nie daje "Warsaw Shore", o programie "Rolnik szuka żony" nie wspominając.

Czasu straconego na oglądanie nie żałuję, ponieważ obejrzenie rozrywki na tym poziomie sprawiło, że poczułem się lepiej, a może nawet kimś lepszym. Kimś lepszym od uczestników roastu, rzecz jasna, a przecież o to chodzi w takiej rozrywce, nieprawdaż? Mogę zatem teraz z czystym sumieniem i w "telegraficznym skrócie" zaprezentować Państwu zarys ideowy roastu oraz głównych bohaterów tego dramatu.

Roast - hejt podniesiony do rangi kultury. Nie ma takiej obelgi i anatemy, która nie zostałaby w ten sposób zrehabilitowana, jeżeli tylko zostanie sowicie opłacona i pokazana w telewizji. To, co wczoraj słyszeliśmy w rynsztoku, dzisiaj słyszymy na roaście, jutro usłyszymy w Sejmie, a pojutrze - na salonach. W ten sposób roast okazuje się twórczym sposobem wzbogacania naszego dziedzictwa kulturowego. Ci, którzy obrażają najskuteczniej, w przyszłości będą odbierać medale od ministra, a może i od prezydenta.

Bohaterowie roastów - podupadłe gwiazdy, których od dawna nikt nie pochwalił, i w związku z tym jest im już wszystko jedno. Godzą się nawet na obrażanie, byleby nie przekręcano ich nazwiska, choć i to nie jest takie pewne.

Michał Wiśniewski - główny bohater roastu, kiedyś muzyk, teraz zasłużony działacz na płaszczyźnie kultury. To on, kolejny po Kubie Wojewódzkim, przyczynił się do tego, że hejt stał się roastem. Bliski jest dzień, kiedy wszyscy będziemy mogli się bezkarnie obrażać, a niektórzy być może dostawać nawet za to pieniądze. Jeszcze kilka roastów i hejt w ogóle zniknie, a my będziemy żyli w nowym, lepszym świecie, w którym takie słowa jak "głupi", "żenujący" czy "dupa" będą traktowane jako komplementy.

Michał WiśniewskiMichał Wiśniewski Screen z Youtube.com/StandupPolska Screen z Youtube.com/StandupPolska

Stand Up Polska - grupa nieznanych szerzej komików, o których usłyszeliśmy, bo postanowili uczcić swoje 5. urodziny zorganizowaniem roastu Michała Wiśniewskiego. Wciąż są szerzej nieznanymi komikami, jednak pierwszy krok ku sławie i uznaniu już zrobili. Pełny sukces osiągną, kiedy zaproszą na kolejny roast Norbiego, a ten się nie zgodzi.

Norbi - Kędzior roastu Michała Wiśniewskiego, bo każdy roast musi mieć swojego Kędziora, czyli chłopca do bicia przez pozostałych uczestników, kogoś kompletnie nieśmiesznego i obecnego tam tylko przez przypadek, jednym słowem - gwiazdę. Norbi został tam zmaltretowany tak, jak Kędzior na roaście Kuby Wojewódzkiego, co pozwala sądzić, że roast głównego bohatera jest tylko przykrywką, żeby bezkarnie ponabijać się z kogoś zupełnie innego, kto jako ostatni dowiaduje się, że to on jest ofiarą.

Maciej Adamczyk - prowadzący roast. Wyglądał na studenta dorabiającego sobie prowadzeniem tego typu imprez. Wszystkich zachwycił jego podkręcony zawadiacko wąs, który kojarzył się z wąsami Kędziora, ale tę rolę obsadził już Norbi, więc Adamczykowi pozostało już tylko odgrywać rolę człowieka, który został papieżem. Robił to tak nieumiejętnie, że Piotr Adamczyk byłby zachwycony.

Bartek Zalewski - autor niniejszego tekstu, czyli ja, czyli Jacek Zalewski, do tego akurat uczestnika roastu czuje niczym nieuzasadnioną sympatię. Nie uzasadniają jej żarty, które były zbyt słabe, żeby zapaść mi w pamięć, więc być może chodzi o nazwisko. Szczęśliwie Zalewski nie jest moim pierwszym nazwiskiem, więc trudno mówić o pokrewieństwie. Pierwsze jest moją głęboko skrywaną tajemnicą i całą redakcję Plotka aż skręca z ciekawości jak nazywałem się przedtem. Skoro jednak o Bartku Zalewskim nie bardzo jest co napisać, to skorzystam z okazji i dokonam sui generis coming outu zdradzając okoliczności zmiany nazwiska. Dawno temu, daleko od Warszawy, żyłem szczęśliwie i mieszkałem z żoną, swoją zresztą. Raz przyłapałem ją z kochankiem, zabiłem oboje, musiałem uciekać z miasta, zmienić nazwisko... Historia jakich wiele.

Michał Kempa - obecnie stand-uper, w przyszłości być może komik. Jego największe atuty to intrygujące brzmienie głosu będącego krzyżówką głosu Wojciecha Manna i syntezatora mowy Ivona oraz brak skrupułów wyrażany uczestnictwem w roastach. Po roaście Kuby Wojewódzkiego na redakcyjnym korytarzu Michał Kempa obchodził mnie szerokim łukiem, nie śmiąc w twarz powiedzieć, że nie spodobała mu się moja recenzja jego występu . Dopadł mnie wreszcie na Facebooku, gdzie z cierpliwością Szymona Majewskiego czekającego na swój wielki powrót do telewizji upominał się o sprawiedliwy osąd. Chętnie bym to zrobił, ale nie wiem, jak w jednym zdaniu pomieścić "roast" i "sprawiedliwy osąd". A nie, właśnie to zrobiłem. Czyli da się.

Patryk Czebańczkuk - występu nie obejrzałem, bo akurat mi się zasnęło. Obudziłem się, kiedy nos wylądował mi w szklance z herbatą, a wystająca łyżeczka boleśnie ukłuła mnie w oko. Czebanczuk akurat schodził ze sceny... O jego występie nic zatem powiedzieć nie mogę, ale wyglądał na poważnego komika, to znaczy takiego, który naprawdę potrafi zabawić... za długo na scenie.

Wojtek Fiedorczuk - kolejny anonimowy stand-uper, po którego występie pozostało wrażenie, że najdonioślejszym wynalazkiem ekipy Stand Up Polska jest roast. Możesz wypruwać sobie żyły, możesz codziennie wymyślać kiepskie żarty, z których nikt cię nie będzie pamiętał, a i tak, jeżeli chcesz być znany z kiepskich żartów, z których nikt cię nie pamiętał, to powinieneś opowiedzieć je na roaście. Wojtek Fiedorczuk tę umiejętność opanował do perfekcji, co pozwala sądzić, że wkrótce znowu usłyszymy jego kiepskie żarty, z których go nie zapamiętamy.

Sebastian Rejent - był tak zdeterminowany, żeby stawić się na roaście Michała Wiśniewskiego, że nie przeszkodziła mu w tym nawet wietrzna ospa. Jego koledzy z roastu byli z kolei tak zdeterminowani, żeby trzymać się od niego z daleka, że Rejent przez cały czas siedział samotnie z boku. Ja zresztą też postanowiłem na wszelki wypadek odsunąć się od telewizora, przez co prawie niczego z jego występu nie usłyszałem. Co ciekawe, Michał Wiśniewski także zdawał się go nie słuchać, więc chyba mu się upiekło. Jak to na roaście.

Kajetan Kajetanowicz - ten człowiek o ciekawym imieniu i trudnym do zapamiętania nazwisku okazał się być kierowcą rajdowym i kolegą Michała Wiśniewskiego z toru. Okazało się też, że lubi jazdę bez trzymanki i całkiem nieźle sobie z nią radzi. Był śmieszniejszy od niejednego stand-upera, jednak mam nadzieję, że nie zmieni branży. Najśmieszniejsze w polskim stand upie jest bowiem to, że w ogóle nie jest śmieszny i gdyby nagle stał się śmieszny, to już nie byłoby to takie śmieszne.

Na koniec, żeby nie było, pora przedstawić siebie, żebyście Państwo wiedzieli, kto sporządził powyższy katalog sucharów.

Jacek Zalewski (poprzednie nazwisko do wiadomości... Jacka Zalewskiego) - redaktor Plotka, który służbowy czas poświęca głównie na oglądanie telewizji. Zmanierowany do granic dobrego smaku, brak wyrazistej osobowości nadrabia wątpliwej jakości dowcipem i każdego dnia "uszczęśliwia" swoje redakcyjne koleżanki "sucharem na dziś". Może właśnie dlatego najczęściej wysyłany jest do pracy zdalnej.

Roast Michała WiśniewskiegoRoast Michała Wiśniewskiego Screen z Youtube.com/StandupPolska Screen z Youtube.com/StandupPolska

Zobacz wideo

Jacek Zalewski

Pobierz nową aplikację Plotek.pl na telefony z Androidem

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.