"Kuchenne rewolucje": Magda Gessler dawno tak nie przeklinała. "K*wa, ja pie*dolę. Wesołe miasteczko, k*wa, nie knajpa"

Ten odcinek "Kuchennych rewolucji" był wyjątkowy z dwóch powodów: po pierwsze Magda Gessler dawno tak nie przeklinała. Po drugie: restauratorka odwiedziła miejsce swojego urodzenia!

O tym, że Magda Gessler w 4. odcinku tego sezonu " Kuchennych rewolucji " odwiedzi wyjątkowe dla siebie miejsce, dowiedzieliśmy się już na samym jego początku. Restauratorka przyjechała pomóc rodzeństwu, które prowadzi restaurację Karczma u Wieńca w Komorowie.

Komorów to miejsce, gdzie się urodziłam - ogłosiła już na wstępie. - Pierwszy raz jem tu gdzie indziej niż u swoich dziadków - dodała.

Mile wspomnienia z dzieciństwa jednak nie przełożyły się na łagodną ocenę. Było wręcz przeciwnie. Gessler była wyjątkowo ostra - nie podobało jej się dosłownie wszystko.

Ale hangar - powiedziała, gdy tylko zobaczyła restaurację. - Kto wypłoszył ludzi? - zastanawiała się zaś po wejściu do środka.

Prawdziwy wysyp przekleństw zaczął się jednak dopiero, gdy Gessler podano potrawy. Restauratorka powróciła do swoich "złotych czasów", gdy większość słów w jej wypowiedziach było przekleństwami.Nie spodobało jej się to, że golonka była słodka.

Wesołe miasteczko, k*wa, a nie knajpa - oceniła.

Potem już się nie krygowała.

K*wa, k*wa, ja pie*dolę, k*wa - wypłynęło z jej ust.

Jej słownictwo odbiło się zresztą szerokim echem. Krótko po emisji odcinka, fanpage V ogule Poland zamieścił jego motto.

Być może tak silne emocje u Gessler były spowodowane tym, że wizyta w Komorowie była dla niej swoistą podróżą sentymentalną.

Komorów zawsze mi się kojarzył ze smacznym jedzeniem. Jestem zła, że można komuś tak źle dać jeść i jeszcze kazać za to zapłacić. D*pa - wyjaśniła Gessler swoje stanowisko.

Wkrótce okazało się, że choć właściciele sporo zainwestowali w lokal, to nigdy nie będzie on ich własnością. Gessler tym razem postawiła na pracę u podstaw - właścicieli zaprosiła do innej restauracji, by tam nauczyli się prawidłowej pracy w gastronomii. Właściciele uczyli się zmywania, czy oszczędzania i nie marnowania produktów. Po takiej solidnej podstawie przyszedł czas na rewolucję właściwą. Gessler z lokalu uczyniła restaurację amerykańską i nadała jej nową nazwę Uncle Michael. Jej specjalnością ma stać się sałatka Cezara oraz zupa rybna z łososia. Gessler tuż przed uroczystą kolacją wyznała, że ta rewolucja kosztowała ją dużo nerwów.

Nie da się ukryć, że była to jedna z trudniejszych rewolucji. Zespół przemiły, ale wy nie potraficie na nim grać - mówiła do właścicieli. - Naprawdę ciężko się napracowałam, jestem zmęczona jak rzadko. Takiego cyrku dawno nie widziałam - przyznała Gessler.

Jednak starania się opłaciły. Gdy restauratorka po kilku tygodniach sprawdziła, jak funkcjonuje lokal, była bardzo pozytywnie zaskoczona.

Myślałam, że to będzie kompletna klapa. Okazuje się, że rodzeństwo się obudziło do życia.

A co o ostrym słownictwie Gessler sądzą jej fani? Cóż, podoba im się. Zdaniem niektórych, Gessler przeklinająca to Gessler prawdziwa i właśnie taką lubią ją najbardziej. Nie da się ukryć, że soczyste słownictwo płynące z ust Gessler z pewnością nadaje dynamiki programowi. Pojawił się jednak głos, że to Gessler brakuje klasy.

Komentarze na profilu 'Kuchenne Rewolucje'Komentarze na profilu "Kuchenne Rewolucje" Facebook.com/Kuchenne Rewolucje Facebook.com/Kuchenne Rewolucje

Tęskniliście za taką Gessler?

BP

Więcej o:
Copyright © Agora SA