"You can dance". Jurorzy pokłócili się potem było jeszcze ostrzej. Piróg się obraził (tak, serio)

"You can dance". Kolejny odcinek programu już na etapie zwiastunów zapowiadał się ciekawie, nie zawiedliśmy się.

" You can dance " dostarcza nie tylko emocji związanych z tańcem, ale też z zachowaniem jurorów. Zdarzają się między nimi spięcia, jednak wydawało się, że odświeżony skład zmieni nieco utarte scenariusze. Okazało się, że nadal niezażegnany konflikt jest między Agustinem Egurrolą a Michałem Pirógiem . Do tej pory jednak wydawało się, że jest on nieco "podkręcony" na potrzeby programu. 3. odcinek 9. serii udowodnił jednak, że panowie faktycznie się nie dogadują.

Screen z Facebook.com/Artur-Kuriata

Jurorzy pokłócili się o występ Artura Kuriaty. Tancerz jako 15-latek dostał stypendium taneczne do Los Angeles. Potem wrócił do kraju i obecnie studiuje Lotnictwo i Kosmonautykę na Politechnice Warszawskiej.

Moim zdaniem hip hop ma tak wyglądać - podsumowała występ Ida Nowakowska.
Zatańczyłeś tylko do jednego dźwięku, wykorzystałeś głównie jeden krok - mówił zawiedziony Gleba.
Ja odpuściłem swoje zainteresowanie po 15 sekundach - podzielił opinię Macieja Florka Piróg.

Agustin był zupełnie innego zdania.

Nie musisz nikomu nic udowadniać. (...) Jest 2 do 2, ja jestem przewodniczącym, więc jedziesz.

Autorytatywny ton Egurroli rozzłościł Glebę i Piróga. Tego drugiego do tego stopnia, że... wyszedł z sali.

Nie spodziewałem, że będziemy decydować w taki sposób - powiedział zniesmaczony Gleba.

Piróg był wyraźnie obrażony. Tuż przed wejściem do swojej garderoby rzucił do kamery.

Jak widzimy, przewodniczący ma swoje prywatne biuro podróży.

Przewodniczący jury wydawał się być rozbawiony reakcją kolegi (?). Nie będziemy szczerzy, jeśli zaprzeczymy, że na naszej twarzy nie pojawił się uśmiech. Potem szybko zrobiło się nam szkoda uczestnika programu, który stał się mimowolnym świadkiem sceny.

Rozumiem Michała, każdy może mieć swoje zdanie. Udowodnię na warsztatach na co mnie stać.

Tarć nie było natomiast w przypadku występu Aleksandry Borkowskiej. Dziewczyna 2 razy zdobyła mistrzostwo świata w parach jazz.

Coś tam zdobyłam, ale nie wiem, czy to jest ważne - mówiła skromnie.

Losy tancerki potoczyły się dramatycznie. Dostała się do prestiżowej szkoły tanecznej w Rotterdamie, jednak nie mogła zrealizować marzeń ze względów finansowych.

Nie poszła na żadne studia. Pracuje. Z trójką dzieci nie byliśmy w stanie pozwolić sobie na szkołę. Było jej ciężko - mówiła mama tancerki.
Nie chciałam obciążać rodziny. Życie to nie bajka - opowiadała Borkowska.

Teraz przed Borkowską nowe otwarcie. Dostała się do programu, a z jej umiejętnościami zapowiada się na to, że ma duże szanse zajść naprawdę wysoko. Trzymamy kciuki!

ZI

Więcej o:
Copyright © Agora SA