Właściciele żałowali udziału w show. "To jest scenariusz. Mam dosyć tej pi*rdolonej rewolucji. Po co nam to było?" Do czasu

Gessler trafiła na krnąbrnych właścicieli.

Kiedy Magda Gessler przyjeżdża do lokalu, często powtarza się schemat: najpierw idzie jak po grudzie, by w finale wszystko szło jak po maśle. Teraz było inaczej.

Właściciele restauracji Szachownica w Poznaniu co prawda sami wezwali Gessler na pomoc i zgłosili się do "Kuchennych rewolucji", ale od początku byli do restauratorki źle nastawieni i liczyli się z tym, że program jest manipulowany. Konrad przez wiele lat pracował jako kelner, a potem szef kelnerów. Marzył o tym, by móc pracować na siebie, dlatego razem z Marcinem założyli lokal.

Jego specjalnością uczynili kuchnię bretońską, jednak żaden z nich o tych daniach nie miał pojęcia, a nawet ich nie lubił. Wezwali Gessler, ale byli przekonani co do tego, że ich kuchnia jest bez zarzutu. Gessler miała jednak inne zdanie. Od pewnego czasu w "Kuchennych" używa się ukrytej kamery, dzięki czemu mamy okazję słuchać, co pracownicy mówią, gdy myślą, że nikt ich nie słyszy. Gdy Gessler narzekała na podane jej dania, ci zaczęli wietrzyć spisek.

Zrobi scenę i wyjdzie - relacjonował kelner.
I o to chodzi, tu jest scenariusz pisany - odpowiedział mu kucharz.

Gessler nie spodobała się jakość sera feta, a carpaccio z buraków nazwała "najbardziej oszczędnościowym daniem", jakie kiedykolwiek jadła. W efekcie właściciela nazwała skąpcem. No i zaczęły się przekleństwa, tym razem jednak nie wyszły z ust Gessler, a właściciela.

Ja nie jestem skąpcem, ja się na to nie zgodzę, to mnie k*rwa tak zabolało - mówił do kamery.

Gessler trafiła na czupurnych restauratorów. Nie zgadzali się z jej opinią, a nawet ją podważali.

Gdyby tu przyszedł Francuz, dostałby pan w łeb - mówiła Gessler.
Nieprawda, byli u nas Francuzi i im smakowało. Wygraliśmy konkurs - kłócił się z nią właściciel.
Nie wierzę w konkursy - Gessler mu przerwała.
Nie wierzy pani?
Prawda jest w ilości klientów - ucięła temat.

Magda GesslerMagda Gessler Kapif Kapif

Potem, jakby na potwierdzenie słów właścicieli o tym, że program przebiega według scenariusza, wydarzyło się coś, co widzieliśmy już wielokrotnie w programie. Gdy restauratorce nie spodobały się brudne naczynia w kuchni, zaczęła je tłuc, na podłodze wylądowały także zamrożone przez właścicieli produkty, które nie miały napisanej daty. Właściciel miał na to zachowanie wyrobione zdanie.

Nie było się do czego dop*erdolić, to trzeba było coś wynaleźć - powiedział.

Gdyby tego jeszcze było mało, kreatorka smaku dała ostatecznego pstryczka w nos właścicielom. Do ich restauracji przyniosła pizzę i udowodniła, że za kosztujące tyle samo danie co naleśnik (20 zł), ona woli zjeść pizzę. Gessler wkładała właścicielom do głowy, że mają postawić na dobre jakościowo produkty. Lokal miał przejść także metamorfozę nazwy i odtąd nazywać się Francja elegancja. W restauracji daniem popisowym mają stać się mule podawane w garnkach, wołowina w cydrze, a na deser naleśniki z jabłkami. Na poczęstunek powędrowały zaś bagietki z francuskim smalcem. Konrad sugerował, że rewolucja przebiega według z góry powziętego założenia.

Po 2 dniach wyczerpania psychicznego następuje powolny happy end - mówił.

Facebook.com/Restauracja Szachownica

Tu się jednak pomylił. Gessler wcale nie była do niego przekonana. Zdenerwowała się, gdy dowiedziała się, że Konrad nie spróbował zrobionego przez kucharzy smalcu.

Jesteś beznadziejny! Nie masz energii faceta, któremu się powiedzie ta knajpa. Wyglądacie na ludzi, do których nie chce się przyjść na obiad - wygarnęła im.

Tuż przed uroczystą kolacją Gessler najlepiej współpracowało się z kucharzami, u których dostrzegła nadzwyczajne wyczucie smaku, właścicieli zaś wiecznie nie było. Moment kulminacyjny nastąpił, gdy Gessler zażądała, by dostarczyli jej 30-litrowy garnek. Konrad zdenerwował się, że Gessler nie uprzedziła go o tym wcześniej.

Wszystko jest jest na wariackich papierach, ja mam dosyć tej pi*rdolonej rewolucji - zdenerwował się.
Po co nam to było? - wtórował mu Marcin, drugi właściciel.

Ostatecznie kolacja udała się dzięki staraniom kucharzy. Ci byli zaskoczeni umiejętnościami kreatorki smaku.

Nie wierzyłem, że ona tak podniesie kuchnię, miałem ją za wredną babę, ale odwołuję to, co mówiłem - mówił kucharz.

Gdy Gessler ponownie zawitała do lokalu, zaskoczyła pewnych siebie właścicieli. Uznała tę rewolucję warunkowo, nadzieję upatrując tylko w dobrych kucharzach.

Facebook.com/Francja Elegancja

Zobacz wideo
Zobacz wideo
Zobacz wideo

Vic

Więcej o:
Copyright © Agora SA