Wściekła Kora, brat prezentera pogody TVP i disco-polo! Co się działo w "Must be the music"

Kora dobiera coraz ostrzejsze słowa.

" Must be the music "  rozpoczął się od dyskotekowego wykonania klasyka Elvisa Presleya "Viva Las Vegas". Mimo że ruch sceniczny Marcina Brochackiego składał się z tupania nóżką, po dogrywce przekonał jurorów, a Kora nie kryła zauroczenia:

Taki on słodki, taki kochany, cudny - rozpływała się.

Zupełnie inne wrażenie zrobił początkujący reggae'owy zespół "The Riffers", który nie zachwycił loży szyderców, a Kora ostro skrytykowała zespół:

Nie było tego, co jest bazą reggae: "high" - mamy się dobrze czuć, a chyba nikt z nas się nie czuł i to widać!

High to potoczne określenie na dobre samopoczucie, ale też na stan pod wpływem narkotyków. Ciekawie, czy Kora świadomie wciąż nawiązuje do marihuany?

The Riffers.The Riffers. Polsat/Studio69 Polsat/Studio69

Dostało się też 23-letniej Marcie Moszczyńskiej, która od kiedy skończyła 15 lat, występuje na scenie - została wybrana do roli Julii w musicalu Stokłosy i Józefowicza. Teraz chce tworzyć coś sama, ale chyba kiepsko jej to wychodzi.

Marta Moszczyńska.Marta Moszczyńska. Polsat/Studio69 Polsat/Studio69

Jurorzy byli wyjątkowo ostrzy w tym odcinku:

Ja Ci dałam "Tak" trochę na zachętę, tyle lat jesteś w branży i nie zadbałaś o to, żeby mieć własny repertuar, jesteś kompletnie niekreatywna - skrytykowała Elżbieta Zapendowska.

Na szczęście uczestniczka poczuła się zmobilizowana taką falą krytyki:

Dostałam kopniaka w tyłek i przyjęłam to na klatę - powiedziała.

Must Be The Music.Must Be The Music. fot. Kapif fot. Kapif

Prawdziwych emocji dostarczył występ Czarka Klimiuka, który wykonał piosenkę ikony disco-polo, Rajmunda, o przeszywającym tekście:

"Już nie wierzę w żadną miłość, prawdziwa miłość nie istnieje!" - śpiewał wczuwając się wokalista.

Cezary Klimiuk.Cezary Klimiuk. Polsat/Studio69 Polsat/Studio69

Jurorzy nie mogli opanować gwałtownych reakcji: Łozo łapał się za głowę, a Adam Sztaba nerwowo kiwał się to w przód to w tył. "Czarujący Czaruś" jak pieszczotliwie nazwała go Kora, nie zachwycił, ale producenci zadbali o to, by spełniło się chociaż jedno z jego marzeń i specjalnie do programu zaprosili idola Czarka, czyli Rajmunda! Jeśli chcecie wiedzieć, jak śpiewa gwiazda disco-polo, to spełniamy Wasze marzenie ;)

 

O tym zespole z pewnością jeszcze usłyszymy! Lejdis bez dżentelmens to - jak sama nazwa wskazuje - zespół składający się z samych pań, z których jedna jest przedszkolanką, a po godzinach zajmuje się ostrym graniem. Dziewczyny urzekły jurorów nietypowym aranżem "Hi-fi" Bandy i Wandy:

Zajebisty cios! - skomentował, będący wciąż pod wrażeniem, Łozo.

Iwona Kmiecik.Iwona Kmiecik. Polsat Polsat

Jeśli chodzi o nietypowe aranże, to w tej kwestii bezkonkurencyjna jest Iwona Kmiecik. Dziewczyna zaśpiewała i zagrała na klawiszach przebój Rihanny "Only girl" i zrobiła to chyba lepiej od oryginału! Jurorzy byli wniebowzięci, a zwłaszcza Łozo, który- o dziwo - nie zachwycał się wyglądem wokalistki, ale jej wnętrzem:

Masz ciepłą duszę, to słychać od razu - rozmarzył się Łozo.
Zobacz wideo

Swoje dusze zapragnęły też odsłonić panie z zespołu Kalokagathos, czym wyraźnie był zawiedziony Maciej Rock:

No wiecie, w telewizji nie widać duszy, a ciało jak najbardziej - próbował zachęcać, niestety bez skutku.

Zespół ma bardzo ambitny repertuar: wykonuje średniowieczne pieśni pielgrzymkowe. Jurorzy byli ciekawi, czy są chętni na taką muzykę:

Jak ktoś nie wie, że chce nas słuchać, to się dowie! - odparła mało skromnie frontmenka.

W programie zagościł także Jacek Kret - brat bliźniak słynnego pana pogodynka i podróżnika, Jarosława Kreta. Jacek wspierał zespół swoich przyjaciół z "Hamak Band", a towarzyszyła mu młoda blondynka, którą obejmował swym ramieniem. Naprawdę dostało się Żanecie Domańskiej, która zaśpiewała przebój Maanamu "Boskie Buenos". Kora nie kryła gorzkich słów:

Zakładam, że człowiek, który studiuje ma rozum, nie można tego zrobić tak bezrozumnie, jak wiesz, że ja tu siedzę! - skomentowała Kora.
Zobacz wideo

Program zakończył występ 17-osobowej orkiestry dętej Dziubek Band, która wykonała słynny przebój disco "Hot Stuff" Donny Summer. Najbardziej podobał nam się dyrygent, który z wielkim zaangażowaniem wymachiwał batutą, skakał, a nawet tańczył! Musimy przyznać, że naprawdę fajnie się ruszał :)

Który występ był najciekawszy?

Vic

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.