Paulina Drażba dla Plotek.pl! "Do tej pory pamiętam, co miałam na sobie w czasie pierwszego wejścia "na żywo" A wywiady? Aktor siedział, nic nie mówił. A ja..."

Jest dziennikarką i prezenterką telewizyjną od 8 lat związaną z "Pytaniem na śniadanie" w TVP2, fascynuje ją moda i podróże. Od tego poniedziałku, co tydzień, Paulina Drażba będzie dzieliła się z Wami swoimi przemyśleniami o show-biznesie. Czasami będzie poważnie, a czasami z przymrużeniem oka. A na pierwszy ogień Paulina opowie Wam o sobie, o tym, jak zaczynała i które swoje wywiady wspomina do dzisiaj.

Każdy z nas najbardziej lubi mówić o sobie, prawda? Pisać o sobie jest trudniej, ale podejmę wyzwanie.

Jak to się zaczęło

Nie marzyłam o tym, żeby być dziennikarką. Miałam być aktorką. Pewnej sylwestrowej nocy pomyślałam jednak, że chcę być jak te Panie z telewizora.

Miałam 19 lat, porzuciłam marzenia o szkole aktorskiej i wysyłam CV. W gazecie znalazłam ogłoszenie, że poszukują młodych prezenterów. Tydzień później stałam już przed kamerą i tak, prowadząc teleturnieje, programy muzyczne i młodzieżowe, spędziłam pierwszy rok w mediach.

Ale ja lubię wyzwania, lubię być rzucana na głęboką wodę. Tak trafiłam do telewizyjnych "Wiadomości". I gdybym nie przeczytała informacji, że powstaje program "Śniadanie z Dwójką", gdybym w telewizyjnej książce telefonicznej nie znalazła numeru do sekretariatu Alicji Resich-Modlińskiej i gdybym tam nie zadzwoniła, to pewnie wszystko wyglądałoby inaczej.

Od dokumentacji, czyli wyszukiwania faktów i ciekawostek na dany temat, montażówek, czyli krótkich materiałów wideo zaczęła się moja przygoda na Woronicza. Potem, po raz pierwszy, pojawiłam się na antenie.

Paulina DrażbaPaulina Drażba Plotek Exclusive Plotek Exclusive

Pierwszy raz przed kamerą?

Miałam granatową sukienkę z naszywanymi kwiatami, ulubione buty z bombką, długie włosy ułożone w misterny koczek z boku... I nic więcej nie pamiętam. Ta adrenalina, która towarzyszy programom na żywo, szybko staje się czymś, co uzależnia.

Od tamtej chwili wiedziałam, że gwiazdy, moda, uroda i kamera, praca w studiu, prowadzenie i zadawanie pytań to to, co chcę w życiu robić, bo to kocham. Od tamtego momentu minęły 4 lata. Poza tym, że jestem starsza, nie mam już długich włosów, a narzeczony stał się mężem, nic się nie zmieniło. Wciąż lubię być rzucana na głęboką wodę. Dlatego tu jestem.

Nauczyłam się lubić stres, który pojawia się we mnie zawsze, kiedy zapala się czerwona lampka w kamerze i trzeba zacząć mówić. Na początku jest ciężko. Nie wiesz, co zrobić z rękami, nogami i głową. Masz mokre dłonie i chcesz je schować, tylko gdzie? I jeszcze spotykasz się z gwiazdą, kimś, kogo albo uwielbiasz, albo bardzo cenisz, albo nie znosisz.

Jak spełniłam marzenia

W grudniu, podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Marakeszu, po czerwonym dywanie wolnym krokiem idzie Alan Rickman, a ja pasjami mogę oglądać "To właśnie miłość". To taka chwila, którą widziałam w snach wiele razy, zadaję pytanie, on uśmiecha się, odpowiada. Teraz dzieje się to naprawdę. A to nie koniec spełniania marzeń. Jeremy Irons to aktor, w którym kochałam się od pierwszego obejrzenia "Lolity". Wyprostowany, elegancki, uśmiechnięty. Idzie w moim kierunku. Dokładnie tak go sobie wyobrażałam.

Z jednym mężczyzną nie udało mi się porozmawiać, bo pojawiał się i znikał. Nie poznałam go pierwszego dnia Festiwalu, kiedy szedł po czerwonym dywanie. Po zakończeniu gali stanął dokładnie naprzeciwko mnie. Z iskierkami w oczach, niski, z pięknym uśmiechem. Spojrzał na moje buty. To był Christian Louboutin. Miesiąc wcześniej, podczas zdjęć do "Stylowych podróży" w Paryżu, przechodziłam obok jego butiku. Tak, tam można kupić buty z legendarną czerwoną podeszwą.

Nie zawsze jest różowo, ale na każdego jest sposób ;)

Zdarzają się sytuacje, kiedy nie masz pojęcia, co powiedzieć. Trzeba rozładować atmosferę. Pierwsze spotkanie z bardzo znanym aktorem. Jednym z najprzystojniejszych w Polsce. I bardzo poważnym. Wszystkie koleżanki z redakcji zazdrościły mi tej rozmowy, a on siedział , patrząc przed siebie. Przywitaliśmy się, 4 minuty do anteny. Rozmawialiśmy już o tym, jakich pytań może się spodziewać, co mnie ciekawi, interesuje i cisza. Przypominam sobie, że chodzimy do tej samej restauracji. I to był strzał w dziesiątkę. On się rozluźnił, zaczął opowiadać o swoich ulubionych daniach, czołówka, kamera, akcja.

Paulina DrażbaPaulina Drażba Pytanie na śniadanie Pytanie na śniadanie

Rozmawiałam też z mężczyzną, w którym kocham się platonicznie od lat. Bardzo zależało mi na tym spotkaniu, nie mogłam jednak w żaden sposób pokazać, że, patrząc na niego, nie jestem się w stanie skupić. Bo jego oczy, głos, to jak mówi, całuje kobiety w rękę, po prostu mnie rozprasza. To był Marian Opania.

Długo przygotowywałam się do pierwszego spotkania z Edytą Górniak. Słyszałam legendy - jak chyba każdy. I nagle zobaczyłam przed sobą kogoś innego, nie tę kobietę, o której piszą. To mi powiedziała, że kolekcjonuje szczoteczki do zębów, śmiałyśmy się z jej kolejnych medialnych romansów i pozdrawiałyśmy Prezydenta. Do dziś to jedna z najważniejszych znajomości w moim zawodowym życiu.

Można o mnie powiedzieć: szczęściara. Zgadza się. Bo zwiedziłam kawał świata, wykonując swoją pracę. Światowe tygodnie mody widziałam na własne oczy, byłam w Londynie z Joanną Przetakiewicz, Paryżu z Gosią Baczyńską i Moskwie z Ewą Minge. Poznałam wielu fantastycznych ludzi. I tym będę się teraz z Wami dzielić. Od dziś.

Paulina Drażba

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.